Dlaczego celowo piszę złą reklamę na Facebooku

Opublikowany: 2023-06-15

Możesz pomyśleć, że oszalałam, kiedy to mówię…

Od czasu do czasu celowo piszę kiepską reklamę na Facebooku .

Ale nie martw się. Nie straciłem rozumu.

W moim szaleństwie jest metoda i w tym poście wszystko wyjaśnię. W tym moje podejście do Facebook Ads.

I zostań do końca, aby dowiedzieć się, dlaczego celowo wyrzucam pieniądze na reklamy na Facebooku, które zapewniają zerowy zwrot z inwestycji .

Gotowy? Zanurzmy się w…

Celowo zła kopia potwierdza dobrą kopię

Więc jaka jest metoda na moje szaleństwo?

Czasami musimy przewrócić konwencję do góry nogami. Następnie potrząśnij nim trochę i zobacz, co się stanie. I musimy to robić co jakiś czas.

W ten sposób naprawdę docieramy do sedna tego, co działa i dlaczego.

Nie wystarczy tylko wyrobić sobie opinię na temat tego, jak wygląda dobra kopia. Musimy potwierdzić, że to, co uważamy za dobrą kopię, faktycznie nią jest.

Oto oferta:

To, co działa teraz, nie zawsze będzie działać.

Zachowania konsumentów zmieniają się w czasie.

Dlatego musimy być otwarci na różne podejścia – nawet jeśli wydaje się to okropnym pomysłem.

Jest takie stare powiedzenie , że „marketerzy nie mogą mieć ładnych rzeczy” i jest ono tutaj niezwykle aktualne.

Kiedy grupa ludzi mówi „to jest najlepszy sposób na zrobienie czegoś” – mnóstwo innych ludzi wskakuje na pokład i robi to tak często, że przestaje działać.

Dzieje się tak częściej niż myślisz. Byłem tego świadkiem przez ponad 12 lat zajmowania się marketingiem. Czas jest dobrym nauczycielem. Podobnie jest z zarządzaniem agencją marketingową (ale to już historia na inną okazję).

Więc osobiście nie jestem skłonny brać niczego za pewnik.

Jeśli ludzie są ciągle bici po głowach tymi samymi tropami copywriterskimi, istnieje szansa, że ​​​​widzowie całkowicie się wyłączą. Przez wystarczająco długi czas może to stać się formą ślepoty na reklamy.

Ale jeśli poczekamy wystarczająco długo, te rzeczy, które przestały działać, mogą znowu zacząć działać.

(Btw: rozkloszowane spodnie i barweny znów są fajne.)

Musimy tylko mieć otwarte umysły na możliwości i eksperymentować, aby znaleźć to, co działa.

Konwencja może być kulą

Konwencje i najlepsze praktyki. Powinny być zawsze używane jako punkty wyjścia.

Nic więcej.

Jest to powszechne we wszystkich aspektach marketingu. W szczególności copywriting i projektowanie landing page.

Rzeczywistość? Traktowane są raczej jako miejsce docelowe niż punkt wyjścia.

Dobrym przykładem jest ta strona docelowa z SalesForce:

Przykład strony docelowej SalesForce

Obiegowa mądrość mówi, że ta strona docelowa jest niedorzeczna i nie powinna działać.

W przypadku większości docelowych odbiorców, danych demograficznych i branż byłoby to prawidłowe.

Ale dla SalesForce? to działa .

Dlatego tak ważne jest stosowanie najlepszych praktyk w celu poinformowania o początkowej kopii/projektie. Następnie przetestuj, aby znaleźć to, co najlepiej sprawdza się w Twojej konkretnej firmie.

Zacznij od hipotezy, a następnie utwórz nowe odmiany strony. Zmień projekt, kopię i układ.

Na początku idź na całość, a zobaczysz największe zyski. Następnie możesz przetestować bardziej szczegółowe elementy strony, takie jak kopiowanie przycisków itp.

Niektóre wariacje będą wydawać się równie niedorzeczne jak włosy Borisa Johnsona w wietrzny dzień. Będą też inne warianty testów, co do których będziesz mieć 100% pewności, że nie zawiodą i… tak się stanie. Katastroficzny.

Ocena tekstu wymaga twardych danych i zerowych opinii.

Zostaw więc swoje opinie za drzwiami i pozwól, aby dane dostarczyły potrzebnych odpowiedzi.

Znalezienie równowagi między tekstem reklamy, nagłówkiem i treścią

Czy zdarza Ci się klikać nagłówki z przynętą na kliknięcia i natychmiast tego żałować?

A co z tymi przesadzonymi reklamami na Facebooku, które prowadzą do rozczarowania?

Tak, ja też.

Clickbait i niedorzeczne obietnice mogą zdziałać cuda w przypadku ruchu krótkoterminowego, ale wadą jest to, że generalnie prowadzą do pewnego rodzaju rozczarowania.

Jak każdy film Loopera, jaki kiedykolwiek oglądałem.

Problem z tym podejściem polega na tym, że w naturalny sposób nastąpi moment, w którym ludzie po prostu przestaną angażować się w tego typu treści.

Niektórzy ludzie widzą, jak robią to duże marki i myślą, że to słuszne.

Ale, IMHO, jest to krótkowzroczny sposób kierowania ruchem kosztem zaufania.

Oto moje zdanie:

Twój tekst reklamy i nagłówki to obietnice. Dotrzymanie tych obietnic zależy od Twoich treści.

Dlatego staram się unikać nadmiernej sprzedaży moich treści. Ale ważne jest również, aby go nie zaniżać.

Na przykład, jeśli publikuję artykuł na 5000 potworów, złożę śmielsze obietnice niż w przypadku artykułu na 1500 słów.

Dlaczego? Ponieważ obietnice, które składam w nagłówku i tekście reklamy, mogą być poparte moimi treściami.

(A skoro już jesteśmy przy temacie: nigdy nie używaj słowa „ostateczny przewodnik” do opisania artykułu na 700 słów, który ledwo zarysowuje powierzchnię. )

Wyzwanie związane z oceną dowolnej kopii (reklamy lub w inny sposób)

Jest dobry powód, dla którego staram się unikać oceniania kopii innych osób.

Zbyt łatwo jest źle zinterpretować cel, jeśli nie wiesz dokładnie , co to jest. I nie mam na myśli zgadywania. Przyjęcie założenia na podstawie własnego doświadczenia nie wystarczy.

Pozwól mi wyjaśnić:

Jedynym prawdziwym sposobem na zmierzenie skuteczności dowolnej kopii – niezależnie od tego, czy jest to reklama, popover, czy kopia strony sprzedażowej – jest zrozumienie, w jakim stopniu osiąga ona swój cel.

Celem większości kopii jest konwersja. Aby zachęcić użytkowników do podjęcia określonej akcji.

Ale nie zawsze jest to takie proste.

W podobnym duchu, jak czasami celowo piszę złe reklamy na Facebooku, piszę też wiele innych tekstów, które niektórzy uznają za „ złe”.

Ponownie, jest to *zwykle* strategiczne.

Oto dobry przykład:

Blogging Wizard co roku odwiedzają miliony użytkowników. Moja grupa docelowa jest nowicjuszem wśród średniozaawansowanych blogerów, ale wielu naszych gości nie należy do tych kategorii.

Niektórzy odwiedzający są usuwani o kilka kroków, a wraz z rozwojem witryny dodajemy do niej więcej postaci odbiorców.

Kiedy piszę tekst na potrzeby reklam na Facebooku, magnesów ołowiowych i innych części witryny, piszę tekst deselektywny .

Dlatego będę zachęcać niektóre osoby do rejestracji, jednocześnie zniechęcając innych.

Chociaż oznacza to, że moje średnie współczynniki konwersji są niższe, tworzę listę e-mailową ściśle ukierunkowanych subskrybentów.

Moim ostatecznym celem jest dotarcie do właściwych ludzi z odpowiednią treścią. Nie tylko po to, by dotrzeć do większej liczby osób.

Więcej nie zawsze znaczy lepiej .

Gdyby moja publiczność była szersza, prawdopodobnie przyjąłbym inne podejście. Nie ma strategii „jednej rękawicy dla wszystkich”.

Konkluzja: nie ma obiektywnego sposobu na krytykę kopii bez danych i kontekstu, które ją informują.

Dlaczego cieszę się, że większość moich reklam na Facebooku przynosi 100% straty

Jeśli całe to „celowe pisanie złej reklamy na Facebooku” nie było wystarczająco szalone – to musi być, prawda?

Czy postradałem zmysły? Może się tak wydawać, ale jest dobry powód, dla którego z radością rzucam pieniądze na reklamy na Facebooku i widzę zerowy zwrot z inwestycji.

Oto oferta:

Większość reklam na Facebooku, które prowadzę, to szybkie reklamy promujące posty na blogu.

Te treści są w 100% darmowe dla czytelników, bez konieczności radzenia sobie z irytującymi reklamami, które prawie uniemożliwiają konsumowanie treści.

(Wiesz… te strony, które zajmują 80% ekranu reklamami i wymuszone reklamy wideo z ustawionym pełnym dźwiękiem itp. Witryna mojej lokalnej gazety jest pod tym względem okropna.)

Albo zainwestowałem swój czas w ich napisanie, albo zapłaciłem jednemu z członków mojego zespołu za ich napisanie.

Więc jeśli inwestuję w tworzenie treści, czy nie ma sensu inwestować w promowanie tych treści?

Jasne, istnieje wiele „darmowych” taktyk promocji blogów, ale prawda jest taka, że ​​tak naprawdę nie są one darmowe. Płacisz swoim czasem.

Czas, którym dysponuję, jest ograniczony. W chwili pisania tego tekstu zarządzam około 5 witrynami i mogę publikować od 2 do 10 artykułów w danym tygodniu.

Dlatego przeznaczam na ten cel budżet na reklamy na Facebooku. Budżet jest ograniczony, ponieważ w większości przypadków nie ma bezpośredniego zwrotu z inwestycji. Dzięki temu moje wydatki na reklamę są uzasadnione. Staram się dopasować te wydatki na reklamę do tego, co wydaję na treści. Jeśli sam napiszę artykuł, obliczę, ile wart jest mój czas, i zamiast tego wykorzystam tę liczbę.

To nie tak, że inwestuję tysiące, aby promować kurs za pomocą reklam, które nie przynoszą żadnego zwrotu z inwestycji. To byłoby naprawdę szalone! To tylko szybkie reklamy na Facebooku. Nic więcej.

Czy poleciłbym to podejście innym blogerom? To zależy.

Ta strategia działa tylko wtedy, gdy możesz uzasadnić swoje wydatki na reklamę. Nie mówię o ROI. Mówię o wystarczających przychodach w Twojej firmie, abyś mógł wygodnie wydawać pieniądze na reklamy po prostu w celu generowania widoczności i świadomości.

Jeśli dopiero zaczynasz lub Twój blog jeszcze nie przynosi zysków – nie marnuj pieniędzy na reklamy na Facebooku tak jak ja … to zły pomysł. Kropka.

Zawsze powinieneś rozważyć taktykę i strategie w oparciu o etap rozwoju, na którym znajduje się Twój blog. I co jest najbardziej istotne dla Twojej własnej firmy – a nie dla kogoś innego.

Gdybym zaczynał od zera z niewielkim lub zerowym kapitałem początkowym, robiłbym zupełnie inne rzeczy niż to, co robię teraz.

Zamykam to

Jedna podstawowa lekcja, której nauczyłem się przez ponad 12 lat w biznesie i marketingu, jest następująca:

Nie zakładaj niczego. Przetestuj wszystko.

Ta lekcja leży u podstaw mojego procesu decyzyjnego.

Od tego, jak podchodzę do copywritingu, po ocenę narzędzi i taktyk do wykorzystania w mojej firmie.

Musimy zostawić nasze opinie za drzwiami i przetestować, aby znaleźć to, co działa w naszym biznesie.

Więc spróbuj czegoś nowego. Spróbuj czegoś wyjątkowego. Spróbuj czegoś kreatywnego.

Lub spróbuj czegoś, co całkowicie kłóci się z tym, w co wierzysz.

Możesz po prostu odkryć coś, co zmieni wszystko.

Dlaczego celowo piszę złą reklamę na Facebooku