Dane i strategia cyfrowa dla Europy: przewodnik dotyczący regulacji danych w UE
Opublikowany: 2020-02-2630-sekundowe podsumowanie:
- Komisja Europejska (KE) właśnie opublikowała nową strategię cyfrową w formie trzech białych ksiąg
- Przedstawiają one przybliżone ramy dotyczące sztucznej inteligencji i wykorzystania danych w Europie
- Co ciekawe, te nowe propozycje mają ograniczyć wpływ największych światowych gigantów technologicznych (Google, Amazon, Facebook i Apple).
- KE chce, aby dane wszystkich firm były publicznie dostępne: zachęcając w ten sposób mniejszych, mających siedzibę w UE technologicznych innowatorów i innowatorów
- Okaże się, czy taka taktyka okaże się zachętą, czy odstraszeniem
Europa z pewnością wydaje się mieć dość miarową nieufność do danych.
Po pierwsze, było RODO — prawodawstwo UE, które skutecznie zapewniało jednostkom kontrolę (lub przynajmniej pewien stopień kontroli) nad ich danymi. Teraz Ursula von der Leyen — nowa przewodnicząca Komisji Europejskiej (KE) — przedstawiła swoje plany zmiany sposobu, w jaki przedsiębiorstwa wszelkich form i rozmiarów wykorzystują swoje dane pochodzące z Europy.
Nowa strategia cyfrowa UE została zaproponowana w trzech białych księgach:
- O sztucznej inteligencji – europejskie podejście do doskonałości i zaufania
- Europejska strategia dotycząca danych
- Kształtowanie cyfrowej przyszłości Europy
" Europejska strategia na rzecz danych " jest prawdopodobnie najciekawszą lekturą. Proponuje to szeroko zakrojoną zmianę sposobu, w jaki firmy technologiczne postrzegają i wykorzystują gromadzone przez siebie dane – posuwając się nawet do sugestii, że dane pozyskane prywatnie muszą być publicznie dostępne.
Tak radykalny ruch z pewnością zantagonizuje technologicznych tytanów, takich jak Google, Amazon, Facebook i Apple (GAFA), a jego propozycja trafiła na pierwsze strony gazet, odkąd została ogłoszona 19 lutego.
Przyjrzyjmy się więc, co konkretnie oznaczają te plany, dlaczego są niepożądaną rewelacją dla największych firm technologicznych, co zmieni się zarówno w perspektywie krótko-, jak i długoterminowej oraz czy faktycznie wyprodukują pożądany wpływ.
Kontekst
To nowe strategiczne podejście pojawia się wraz z rosnącą świadomością, że osoby i organizacje w Europie są nadmiernie uzależnione od danych pochodzących od firm amerykańskich lub azjatyckich, które czasami same wykorzystują te dane do mniej niż skrupulatnych celów.
W wojnie technologicznej opartej na danych Europa zostaje w tyle. Ta biała księga sygnalizuje zmianę melodii — Europa nie pozwoli już gigantom technologicznym dyktować, w jaki sposób gromadzą, przechowują i wykorzystują dane, ale zamiast tego będą musiały dostosować się do siebie, jak wszyscy inni.
To nie pierwszy raz, kiedy ścieżki EC i gigantów technologii skrzyżowały się. RODO z pewnością rzuciło kota wśród gołębi, a KE wydaje się zajmować zdecydowane stanowisko w sprawie ponadprawnych postaw (i praktyk) tych firm.
Co mówią oficjalne dokumenty?
Można śmiało powiedzieć, że białe księgi niekoniecznie są łatwe do czytania.
Pełne żargonu, z idealistycznymi celami, które nie mają konkretów, są bardzo wysokimi wyjaśnieniami tego, co ma nadejść. Dokładne plany są nadal dość niejasne. Na tym etapie białe księgi są bardziej deklaracjami intencji niż nakazowymi zarysami polityki, chociaż zostaną one sformułowane w ciągu najbliższych kilku lat.
Białe księgi mają wprawić w ruch koła, a „Europejska strategia na rzecz danych” w szczególności zapewni bodziec do ogólnoświatowej dyskusji na temat własności danych, monopolizacji i przewagi konkurencyjnej.
Biorąc pod uwagę, że jest to początek dwustronnej dyskusji, wiemy, że treść tej białej księgi (i ogólnie planu) nieco się zmieni — Komisja Europejska (KE) ma otrzymywać informacje zwrotne na temat tego wstępnego planu do maja 19, który następnie weźmie pod uwagę przy tworzeniu bardziej konkretnej strategii na przyszłość.
Należy zauważyć, że KE uważa, że dane są dobrem publicznym. Podobnie jak w przypadku jednolitego rynku europejskiego, chce stworzyć jednolity, otwarty rynek danych, z którego osoby fizyczne i przedsiębiorstwa będą mogły korzystać na własny użytek.
Cytując oficjalny dokument (s.1):
„Obywatele powinni mieć możliwość podejmowania lepszych decyzji w oparciu o spostrzeżenia zebrane z danych nieosobowych. I te dane powinny być dostępne dla wszystkich – publicznych czy prywatnych, dużych czy małych, start-upów czy gigantów. Pomoże to społeczeństwu w pełni wykorzystać innowacje i konkurencję oraz zapewni wszystkim korzyści z dywidendy cyfrowej. Ta cyfrowa Europa powinna odzwierciedlać to, co najlepsze w Europie – otwartą, sprawiedliwą, różnorodną, demokratyczną i pewną siebie”.
Biała księga przewiduje, że dane mogą być nie tylko pozyskiwane i replikowane przy bardzo niskich kosztach, ale także mogą być używane jednocześnie przez wiele firm jednocześnie. KE uważa, że gdyby stało się to powszechną praktyką, zapewniłoby to większą wartość zarówno konsumentom, jak i całej gospodarce.
Jest tu jednak pewna dychotomia. Pomimo domagania się otwartego rynku danych, zdaje sobie sprawę, że mogą zaistnieć przypadki, w których dane muszą być prywatne — jak to ujmuje KE, dane powinny być „tak otwarte, jak to możliwe, tak zamknięte, jak to konieczne”.
Hmm.
Niektórym obserwatorom może się to wydawać dziwną zmianą w sposobie myślenia – i słusznie.
Po pierwsze, UE wprowadziła RODO: promując koncepcję, zgodnie z którą poszczególni obywatele mają ostateczną kontrolę nad swoimi danymi. Jeśli chodzi o dane biznesowe, wydaje się jednak, że unika tego pomysłu: woli, aby dane były publicznie dostępne, gdy są wykorzystywane do celów komercyjnych.
Od samego początku wydaje się, że KE zdecydowała się przyjąć mentalność „rozwal i chwyć” — a komentarze Thierry'ego Bretona , szefa przemysłu UE, tylko potwierdzają tę opinię:
„Bitwa o dane przemysłowe zaczyna się teraz, a głównym polem bitwy będzie Europa. Europa posiada największą bazę przemysłową. Dzisiejsi zwycięzcy nie będą zwycięzcami jutra”.
Zajmijmy się tym bardziej szczegółowo.
Za tym stwierdzeniem i ogólniejszą propozycją kryją się trzy główne insynuacje:
- Firmy spoza UE korzystają z danych europejskich
- Korzystają do tego stopnia, że firmom z UE trudno jest konkurować
- Jedynym sposobem, w jaki firmy z UE mogą konkurować, jest dostęp do tych samych danych
Co to oznacza dla technologicznych behemotów?
Nie trzeba dodawać, że to zła wiadomość dla wielkich gigantów technologicznych, takich jak Facebook, Amazon, Google i Apple.
Dane od lat są ich główną przewagą konkurencyjną. Jasne, wprowadzili innowacyjne platformy, ale dane, które udało im się zgromadzić, nie tylko same w sobie były opłacalne – z ostrożnymi szacunkami sugerującymi, że firmy internetowe zarabiają 202 USD rocznie na obywatela USA ze sprzedaży swoich danych – ale to również spersonalizowane doświadczenia poszczególnych użytkowników, dzięki czemu wracamy dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku.
Jasne jest, że KE nie jest zbyt chętna do takiego podejścia (s. 8):
„Przykładem są duże platformy internetowe, na których niewielka liczba graczy może gromadzić duże ilości danych, zbierając ważne spostrzeżenia i przewagi konkurencyjne dzięki bogactwu i różnorodności danych, które posiadają…”
Argumentuje, że w wyniku tych danych giganci ci zasadniczo przekształcili niektóre rynki w monopole bezkonkursowe. Żadne inne firmy nie mają takiego poziomu wiedzy — dlatego nie mogą zacząć oferować usług zbliżonych do tych oferowanych przez tych gigantów technologicznych.
Może to prawda, ale pozostaje kwestia: czy jest to z konieczności niesprawiedliwe, czy po prostu niefortunne?
Jeśli UE rzeczywiście wprowadzi w życie te radykalne zasady udostępniania danych, prawdopodobnie możemy spodziewać się poważnego wyzwania prawnego ze strony GAFA. RODO mocno uderzyło w te cztery firmy; na przykład Facebook i Google zostały dotknięte procesami sądowymi o wartości 8,8 miliarda dolarów … pierwszego dnia wprowadzenia przepisów.
Nie trzeba dodawać, że nie wydaje się, aby te firmy chętnie skorzystały z nowych planów UE dotyczących przejęcia kontroli nad ich danymi — prawdopodobnie będą walczyć zębami i pazurami, aby zachować to, co jest faktycznie ich główną przewagą konkurencyjną.
KE szuka również nie tylko danych. Plany KE obejmują również bardziej rygorystyczną kontrolę treści — posuwając się nawet do sugerowania, że ci giganci technologiczni staną się prawnie odpowiedzialni za wszystkie treści publikowane na ich platformach.
I to nie wszystko. Jest też bomba T: podatek.
„ Kształtowanie cyfrowej przyszłości Europy ”, jeden z trzech opublikowanych niedawno oficjalnych dokumentów, stwierdza (s. 9):
„W cyfrowym świecie bez granic, garstka firm o największym udziale w rynku uzyskuje większość zysków z wartości tworzonej w gospodarce opartej na danych… Te zyski często nie są opodatkowane tam, gdzie są generowane w rezultacie przestarzałych przepisów dotyczących podatku od osób prawnych, zakłócających konkurencję. Dlatego Komisja będzie starać się stawić czoła wyzwaniom podatkowym wynikającym z cyfryzacji gospodarki”.
Ooft.
To będzie wojna na kolosalne rozmiary: ponadnarodowe ciało rządowe kontra szereg rewolucyjnych, zmieniających świat międzynarodowych korporacji.
A co z mniejszymi konkurentami?
Warto jednak również zastanowić się, co może to oznaczać dla mniejszych firm. Jeśli plan zadziała zgodnie z założeniami, Europa może potencjalnie zobaczyć nagły wzrost liczby przełomowych, innowacyjnych start - upów — wszystkie wykorzystujące dane gigantów technologicznych, aby spełnić własne ambicje komercyjne.
Czy to prawdopodobne? Być może, chociaż myśl, że same dane dostarczą impulsu potrzebnego do rzucenia wyzwania tym tytanom technologicznym, jest trochę dziwna.
Jasne, firmy te wykorzystują dane na swoją korzyść, ale wprowadziły również nowatorskie usługi, które są uwielbiane przez konsumentów na całym świecie, wygenerowały wiele różnych strumieni przychodów (nie tylko dla nich, ale także dla reklamodawców), a także zapewnić najlepszą w branży infrastrukturę.
Aby naprawdę konkurować z tymi gigantami, innowacyjne startupy będą musiały konkurować na wszystkich tych frontach: oferując wartość znacznie przewyższającą to, co już jest dostępne na rynku.
Jednak gra jest obecnie sfałszowana: jak mniejsze firmy mogą konkurować, gdy giganci technologiczni zapewniają obecnie tę samą infrastrukturę, która pozwala im istnieć?
Pomyśl na przykład o Amazon Web Services (AWS) — wiodącym na rynku dostawcy usług w chmurze Amazon . Biorąc pod uwagę ogromną liczbę firm, które polegają na AWS w prowadzeniu swoich codziennych operacji, Amazon zawsze będzie dominującą siłą w świecie technologii.
Ale to nie pasuje do nowej narracji WE i jest bezpośrednio sprzeczne z jej nadrzędnym celem, jakim jest rozluźnienie uścisku, jaki tytani technologii mają nad Europą.
Więc jakie jest rozwiązanie? Prosty.
KE zaproponowała wprowadzenie nowej paneuropejskiej, sfederowanej infrastruktury chmury, która pozwoliłaby firmom uwolnić się od uzależnienia od Amazona (i tym podobnych). Jeśli to się uda, byłby to duży krok w kierunku rozluźnienia kontroli Amazona nad europejskimi przedsiębiorstwami wszelkich kształtów i rozmiarów.
Jaka jest przyszłość europejskiej sceny technologicznej?
Biorąc to wszystko pod uwagę, wydaje się, że ta nowa polityka/kierunek może znacznie pomóc europejskim rywalom technologicznym kosztem ich większych konkurentów. KE wierzy, że posiadanie ujednoliconego źródła danych przemysłowych uczyni z Europy atrakcyjną propozycję dla wszelkiego rodzaju innowatorów i doprowadzi do drastycznego postępu na wielu frontach.
Uzbrojeni we wszystkie dane, które są „tam”, zakłócacze będą mieli wszystko, czego potrzebują, aby wyprodukować kolejną wielką rzecz: niezależnie od tego, czy jest to aplikacja AI, urządzenie medyczne czy platforma mediów społecznościowych.
To wszystko brzmi świetnie, oczywiście — ale tylko tak długo, jak ta nowa strategia udostępniania danych rzeczywiście promuje innowacje, a nie zniechęca innowatorów.
A nawet jeśli pomoże europejskim firmom technologicznym, okaże się, czy osiągną one tak wysokie wyżyny, jak GAFA.
Co się zmieni w krótkim, średnim i długim okresie?
Uważasz, że ta oś czasu jest trochę trudna do naśladowania? Nie martw się — nie jesteś sam. Chociaż jest to ważna wiadomość i obiecuje wprowadzenie wielu zmian, trudno jest dokładnie wiedzieć, co się wydarzy (i kiedy).
Spróbujmy jednak zrozumieć, co jest w programie na przyszłość:
Krótkoterminowe
W ciągu najbliższych trzech miesięcy (do 19 maja) KE będzie otrzymywać informacje zwrotne na temat swojego początkowego planu — które następnie zsyntetyzuje i użyje do kierowania wszelkimi zmianami, które wprowadzi do początkowej propozycji. Ostateczne białe księgi mają zostać opublikowane do końca tego roku.
KE dąży również do stworzenia solidnych ram dla komunalnych przestrzeni danych (w których firmy będą się spotykać, aby dzielić się danymi) do końca 2020 r. Pod warunkiem, że wszystko pójdzie naprzód zgodnie z planem, projekt ten mógłby zostać wprowadzony już w 2022 r.
Średnioterminowy
Na pewnym etapie w 2021 r. pojawi się ustawa o danych określająca wykorzystanie danych między przedsiębiorstwami (B2B) oraz między przedsiębiorstwami a rządami (B2G). Będzie to kontynuowane przez ustawę o usługach cyfrowych (opublikowaną pod koniec 2021 r.), która zapewni jasne ramy dotyczące regulacji platform.
KE jest również zaangażowana w rozwój swojego „ Projektu o dużym wpływie na europejskie przestrzenie danych i sfederowane infrastruktury chmurowe” w latach 2021-2027, przeznaczając na ten projekt rzekomo 6 miliardów euro . Mamy nadzieję, że zakończy się to do 2030 r., kiedy prawdziwie sfederowana infrastruktura chmury będzie obsługiwała wszystkie europejskie przedsiębiorstwa.
Długoterminowy
Teraz ten jest trochę trudny do rozpracowania. Z jednej strony nowe podejście UE może sprawić, że Europa rzuci wyzwanie dominacji technologicznej USA i Chin. Dzięki otwartemu dostępowi do danych najlepsze umysły w dziedzinie technologii mogą gromadzić się na kontynencie i wytwarzać produkty zmieniające świat.
Ewentualnie może to faktycznie skończyć się odwrotnym działaniem. Wyobraź sobie, że chcesz stworzyć firmę, która przekonuje użytkowników do dobrowolnego zrezygnowania z najbardziej prywatnych – i cennych – danych.
To oczywiście zapewni Twojej firmie duży impuls, przewagę konkurencyjną, którą możesz wykorzystać, aby zwiększyć swój udział w rynku. Ale dlaczego chciałbyś założyć tę firmę w Europie? Gdybyś tak zrobił, Twoi konkurenci natychmiast mieliby dostęp do wszystkich Twoich ciężko zarobionych danych, a Twoja przewaga nad konkurencją zniknęłaby tak po prostu.
Wyrównywanie szans niekoniecznie zawsze jest dobre dla innowacji: pomyśl o różnych rządach XX wieku. Ogólna zasada przejmowania dóbr należących do „silnych” i oferowania ich masom nigdy wcześniej nie zachęcała do długofalowego postępu.
Tym razem może to może - ale to też nie może.
Komentarz końcowy
Amerykański styl Dzikiego Zachodu (gdzie innowatorzy technologiczni zasadniczo robili, co chcą, dopóki nie przekroczą legalnej lub postrzeganej granicy moralnej) z pewnością ma swoje negatywy. Z powodu braku regulacji i kontroli popełnili kilka poważnych błędów : często wynikających z obchodzenia się z danymi poszczególnych użytkowników.
Jednak to nie przypadek, że GAFA to wszystkie firmy amerykańskie. Prawdziwa innowacja wymaga wolności, a nie narzucania regulacji — nawet jeśli to rozporządzenie jest najwyraźniej wprowadzane w celu wywołania szeroko zakrojonych innowacji.
To nowe podejście do danych sprawi, że Europa popadnie w system hybrydowy, gdzieś pomiędzy amerykańskim podejściem leseferystycznym a chińską (która, jak można się spodziewać, jest bezpośrednio przeciwna temu stylowi).
Chiński sposób polegał na tym, że KPCh (partia rządząca) promowała pewne firmy technologiczne i zapewniała im wszystko, czego potrzebują do odniesienia sukcesu. W zamian rząd ma nieograniczony dostęp do danych tych firm, a także może narzucić pewną kontrolę nad tym, jak (i gdzie) te firmy działają.
Tak ściśle kontrolowana innowacja doprowadziła do powstania takich gigantów jak Huawei, TikTok i WeChat (lub Weixin), ale stało się to kosztem prywatności — tak bardzo, że firmy te można naprawdę uważać tylko za sektor półprywatny i pół. - sektor publiczny (w najlepszym razie).
Więc co przyniesie przyszłość Europy?
To się okaże. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, możemy znaleźć się na bardziej konkurencyjnym rynku technologicznym, a GAFA zacznie powoli tracić moc i status. Z drugiej strony, jeśli sprawy potoczą się na południe, Europa może stać się jałowym pariasem w świecie technologii: z innowatorami bojącymi się scedować całkowitą kontrolę na ponadnarodowy podmiot, który ma sprawić, że oparta na danych przewaga konkurencyjna stanie się przeszłością.