Dzień z życia programisty backendowego [Emo]

Opublikowany: 2022-09-09

Pozdrowienia i pozdrowienia, drodzy czytelnicy bloga DevriX!

Ostatnim razem przedstawiliśmy naszego rekrutera/asystenta HR, a tym razem rozmawiamy z jednym z naszych backendowych programistów.

Czym zajmuje się programista backendu? Co najlepiej opisuje ich rolę i dynamikę codziennej pracy?

Dziś poznajemy jednego z backendowców DevriXa – Emila Doceva. W naszej rozmowie poruszamy takie tematy, jak to, jak rozpoczął pracę w firmie jako stażysta, przez co przeszedł przez ostatnie ponad 4 lata, dlaczego określa się jako uzależniony od adrenaliny i wiele więcej.

Dzień z życia programisty backendowego

Witaj Emo! Dziękuję za przyjęcie mojego zaproszenia na ten wywiad. Aby rozpocząć naszą rozmowę, czy mógłbyś podzielić się czymś o sobie – jakie są Twoje hobby, gdzie studiowałeś itp.?

Programowaniem komputerowym zajmuję się w DevriX od ponad 4 lat. Studiowałem w TUES (Technological School Electronic Systems), która jest właściwie szkołą, która mnie tu przywiozła, zanim jeszcze ukończyłem studia.

Mam też mnóstwo hobby. Zajmuję się muzyką, jak można się domyślić po moich włosach, gram na wielu instrumentach – gitarze, gitarze basowej, staram się jak najwięcej grać na perkusji. Poza tym jestem też miłośniczką przyrody – lubię przebywać na świeżym powietrzu i określiłabym siebie jako uzależnioną od adrenaliny.

Dość często angażuję się w „głupie” rzeczy, które mogą mnie dosłownie kosztować rękę lub nogę. Zimą dużo jeżdżę na snowboardzie, a latem zamieniam snowboard na wszelkiego rodzaju inne deski, w tym surf, windsurf, wakeboard, longboard itp. oprócz skateboardingu. Nie zawracałem sobie głowy nauką jazdy na nim, bo to było dla mnie zbyt mainstreamowe.

Emo na łyżwach

Mówiąc o ekstremalnych doświadczeniach, jaka była twoja ostatnia ekstremalna aktywność?
Ostatnia, najbardziej ekstremalna aktywność miała miejsce w zeszłym tygodniu. Próbowałem dotrzeć do granicy rumuńskiej na desce surfingowej. Nie udało się, bo nurt był zbyt silny.

Aha, w takim razie bardzo się cieszę, że możemy teraz przeprowadzić ten wywiad, a ty nadal jesteś w jednym kawałku. Ogólnie rzecz biorąc, skoro wspomniałeś, że kochasz przyrodę i przebywanie na świeżym powietrzu, jakie są twoje ulubione zajęcia i czy masz jakieś ulubione miejsca, do których lubisz często chodzić?
Chyba moim ulubionym ze wszystkich miejsc jest Bezbog Hut, a dokładniej najwyżej położona turystyczna sala Bezbog Hut, łóżko w prawym dolnym rogu, bo rozpościera się majestatyczny widok na dolinę między Riłą a Pirinem oraz Dobrinishte – wioskę poniżej. To naprawdę piekielny widok. Tam jeździmy zimą na snowboard i zwykle zostajemy tam na cztery-pięć dni. Jest super, zdecydowanie polecam.

Chata Bezboga w Źródło obrazu

Dobra. Brzmi naprawdę interesująco, zwłaszcza ta konkretna część łóżka. (śmiać się)
Tak. (śmiech) Rano jest naprawdę pięknie, widać stamtąd wschód słońca.

Coś, o czym wspomniałeś, o co muszę tylko zapytać – to twoja muzyka. Mówiłeś, że grasz na kilku instrumentach. Jaki rodzaj muzyki lubisz grać i czego lubisz słuchać i czy jest jakaś różnica między nimi?
Zajmuję się muzyką od 15 roku życia, jednak przez ostatnie 3-4 lata nie było tak aktywnie, niestety z powodu braku czasu i braku ludzi do jammowania. Grałem z wieloma zespołami z różnych gatunków, od britpunka po covery znanych bułgarskich zespołów punkowych. Nasza grupa przeszła przez bardziej hardcore'owe fale i klasyczny metal, którego nie mogłem znieść zbyt długo. Zazwyczaj bardziej pociągają mnie cięższe gatunki, zarówno w słuchaniu, jak i graniu, ale jestem też wielkim fanem bardziej melancholijnych gatunków, takich jak blues i jazz. Zależy od mojego nastroju.

Czy kiedykolwiek marzyłeś o przekształceniu muzyki w coś profesjonalnego, czy może to bardziej hobby?
Od początku czułem, że to będzie hobby i nie chciałem jechać tą drogą zawodowo. Muzyka pomogła mi się zrelaksować i nawiązać kontakty towarzyskie, ponieważ większość moich przyjaciół interesowała się muzyką, zespołami, wydarzeniami, koncertami, festiwalami i tak dalej.

Wspomniałeś wcześniej, że jesteś w firmie od ponad 4 lat. Niewątpliwie wiele przeszedłeś w tym czasie, jednak biorąc pod uwagę jedną z naszych podstawowych wartości , chciałbym zapytać Cię, z Twojej perspektywy, jak myślisz, jak ewoluowałeś i dostosowałeś się w swoim czasie w DevriX?
Zacząłem tu pracować jako stażysta, zanim jeszcze ukończyłem szkołę średnią. Zacząłem od dość podstawowych zadań i obowiązków, z bardzo elastycznym harmonogramem pracy. Potem, kiedy ukończyłem szkołę średnią, zacząłem dostawać więcej obowiązków zawodowych i otrzymywać trudniejsze zadania. Wielki punkt zwrotny nastąpił około półtora roku temu, kiedy przyjąłem rolę Właściciela Projektu, co jest stosunkowo wyjątkową rolą w DevriX i bardzo interesującą. Jest to jednak również o wiele większa odpowiedzialność w porównaniu do zwykłego programowania. W tej chwili na tym się skupiam i nadal piszę kod, kiedy tylko mogę, bo to moja pasja.

Więc na razie to był twój główny cel – wzięcie większej odpowiedzialności?
TAk. Nie powiedziałbym też, że była to dla mnie tak wielka zmiana. Jedyną dużą zmianą dla mnie było przejście od zwykłego programisty backendowego do PO, gdzie obowiązki są większe.

Czy powiedziałbyś, że jest to dla Ciebie w jakikolwiek sposób uciążliwe?
Więc nie. Im więcej obowiązków napływa, tym bardziej się to intryguje. Twoja ciekawość rośnie, zaczynasz uczyć się o wiele więcej nowych rzeczy i rozwijasz nowe umiejętności, o których istnieniu nawet nie wiedziałeś. Albo tak było dla mnie.

Brzmi naprawdę fascynująco. Idąc tym tokiem myślenia, czy mógłbyś zabrać nas w podróż i pomóc nam wizualizować – jak wygląda dzień z życia backend developera, oczywiście wraz z innymi obowiązkami?
Mój dzień pracy zaczyna się, gdy wstaję z łóżka. Pierwszą rzeczą, którą robię, co stało się nawykiem, jest sprawdzanie poczty. Jeśli wszystko jest w porządku, tak jak przez większość czasu, przechodzę przez Slack i Asanę, aby lepiej zrozumieć, jakie są moje priorytety na dany dzień.

W końcu się szykuję i idę do biura. Kiedy już tam dotrę, ponownie przeglądam moje e-maile i linie komunikacji, tym razem bardziej szczegółowo. Staram się odblokować wszystkie zadania, które mogę, w korespondencji z moimi projektami – jeśli czeka na mnie inny członek zespołu, jakieś pytania itp. Innymi słowy, zaczynam od zadań administracyjnych, najpierw wszystko skanuję, wychodzę z prostszych zadań sposób, zanim zacznę skupiać się na poszczególnych, zgodnie z ich priorytetem.

Na szczęście zespół zarządzający projektami zajmuje się priorytetyzacją zadań, dzięki czemu zawsze wiem, co mam zrobić i do kiedy. Zaczynam zadanie po zadaniu, czasem piszę kod, czasem w środku dnia pojawia się nieoczekiwane zadanie. Zdarzały się przypadki, gdy klienci kontaktowali się z nami o 20:30, tuż przed wyjazdem, ponieważ jest problem i musimy się nim zająć. Ogólnie jednak nie jest to dla mnie zbyt trudne, naprawdę to lubię.

Czy powiedziałbyś, że wolisz zorganizowany lub ustrukturyzowany dzień pracy, czy też wolisz codziennie decydować, które zadania mają pierwszeństwo?
Cóż, pracujemy z tygodniowymi sprintami, więc próba oceniania rzeczy z dnia na dzień jest trochę bezcelowa, ponieważ jeśli wykonasz poprawny tygodniowy sprint, oczekuje się, że będziesz znać priorytety na cały tydzień. Oczywiście zawsze są rzeczy, które wyskakują w ostatniej chwili, priorytety zawsze mogą się zmienić, zwłaszcza gdy pracujemy nad wieloma projektami, ale to tylko część pracy. Jest ciężko, dopóki się do tego nie przyzwyczaisz, w końcu przyzwyczaisz się do przepływu pracy i nauczysz się radzić sobie z różnymi sprawami.

Jesteś jedną z wielu osób w firmie, które ukończyły TUES. Twój zawód jest mniej więcej związany z twoim wykształceniem, czy czujesz, że to było twoim przeznaczeniem, aby rozpocząć pracę w DevriX?
Wchodząc we wtorek, w wieku 14 lat, twoja droga jest mniej więcej z góry określona. Niewiele jest osób, które ukończyły TUES i nie pracują w czymś związanym z komputerami. Tak więc od 9, 10 klasy wiedziałem, co chcę robić zawodowo. Jeśli chodzi o DevriX, to było dość przypadkowe, odbyłam tutaj obowiązkowe praktyki.

Absolutnie każdy student z TUES ma obowiązkowy staż, który odbywa się na początku lata, przez dwa tygodnie. Wszyscy zbierają się w dużej sali, a różne firmy zaczynają się przedstawiać. Mario tam był, zaprezentował DevriX, pamiętam, że Mario spodobał mi się jako ciekawa osoba i jakoś przykuł moją uwagę.

Do tego czasu niewiele słyszałem o DevriX, chociaż miałem mgliste pojęcie o tym, jak WordPress działa jako platforma. Generalnie chciałem pracować w webdeveloperze – tego dnia były tam inne firmy, ale nie miały nic ciekawego do zaoferowania dla mnie osobiście. Więc tak, to był przypadek, mam do wyboru DevriX i 50 innych firm. Po prostu lubiłem Mario od samego początku, potem rozmawialiśmy, wysłaliśmy kilka e-maili i nawet pamiętam, że Mario słyszał wtedy jedną z naszych piosenek od mojego zespołu. To była nasza pierwsza rozmowa, właściwie zapytałem Mario, czy mogę zostać stażystą, powiedział na pewno, a przy okazji, naprawdę fajna piosenka, a reszta to już historia.

Wspaniały! W rzeczywistości Mario wpłynął na twoją decyzję o rozpoczęciu DevriX?
Cóż, tak. Zdecydowanie tak. To była miłość od pierwszego wejrzenia.

Zaczęło się od miłości od pierwszego wejrzenia, a teraz minęło ponad 4 lata. Jestem pewien, że w tym okresie osiągnąłeś wiele w firmie, zarówno na poziomie osobistym, jak i zawodowym. Jestem jednak pewien, że wyznaczyłeś sobie cele dotyczące tego, co chcesz osiągnąć w firmie – dalszy rozwój niektórych umiejętności, czy zdobycie nowej wiedzy?
Lubię żartować, że tu spędziłem dzieciństwo. (śmieje się) Nigdy nie usiadłem, żeby pomyśleć, co chcę osiągnąć w życiu lub karierze, rzeczy zawsze przytrafiały mi się stopniowo. Kiedy ciężko pracujesz i poświęcasz czemuś pełną uwagę, nie ma mowy, abyś tego nie osiągnął.

Moim krótkoterminowym celem jest rozwój i rozpoczęcie pracy nad projektami, które są trudniejsze i jeszcze bardziej wymagające niż te, nad którymi obecnie pracuję. Odpowiednio trudniej zarówno pod względem własności, jak i zarządzania oraz z technicznego punktu widzenia. Chętnie podejmę się więcej prac technicznych, więcej kodowania przy projektach. Tak widzę swój rozwój, jestem przekonany, że dam sobie radę z czymś cięższym, trudniejszym i odpowiednio ciekawszym.

Chłodny. Mam jedno ostatnie pytanie: gdybyś mógł cofnąć się w czasie, 4 lata, kiedy zaczynałeś tutaj, czy zmieniłbyś coś i chciałbyś powiedzieć coś młodszej wersji siebie, co zaoszczędziłoby ci trochę bólu głowy?
Cóż, jeśli niczego nie zmienię, nie ma sensu cofać się w czasie, więc zdecydowanie bym to zrobił. Może powiedziałbym sobie, żeby bardziej naciskać na edukację. Nie uczenie się akademicko w szkole, ale bardziej jak nowa wiedza. Nigdy nie można wiedzieć za dużo, a szczególnie w naszej dziedzinie jedynym sposobem na wyróżnienie się i rozwój jest wiedza. Powiedziałbym więc sobie, żeby poświęcić więcej czasu na programowanie, umiejętności miękkie, rozwój osobisty i tak dalej. O to chodzi… w przeciwnym razie jestem idealny, więc… (śmiech).

To dobry finał. Dziękuję Ci bardzo za Twój czas!

Czy chciałbyś cofnąć się w czasie i stworzyć lepszą stronę internetową dla swojej firmy? Nie jest za późno. Po prostu skontaktuj się z nami, a pomożemy.

Jak to jest pracować z emo?

„Praca z Emo to prawdziwa radość. Pomimo tego, że wygląda jak przerażający metalowiec, jest bardzo przyjaznym i miłym facetem. Zawsze jest gotowy do pomocy, rozśmieszania lub zachowywania się razem z tobą jak pięciolatek. Nie możemy też zignorować faktu, że ma najpiękniejsze włosy w biurze”.

Emo działa

„Emo to naprawdę fajny i fajny kolega, który zawsze jest gotowy do pomocy. Jest profesjonalistą z dużą wiedzą i wiem, że zawsze mogę na nim polegać w każdym zadaniu”.

„To interesująca osoba. Możesz rozmawiać na różne tematy, a on zawsze patrzy na jasną stronę rzeczy. Niezależnie od tego, czy jest to związane z pracą, czy gdy odpoczywamy, wiem, że Emo zawsze jest kimś, z kim chcesz się spotykać.