Google walkout: co się zaczęło i co to oznacza dla technologii

Opublikowany: 2018-11-02

Dziś o 11:10 tysiące pracowników Google z prawie dwóch trzecich biur Google na całym świecie wyszło na znak protestu przeciwko rzekomej historii nękania, dyskryminacji i wsparcia dla sprawców.

„Czekaliśmy, aż kierownictwo naprawi te problemy, ale doszliśmy do wniosku: nikt tego za nas nie zrobi. Więc jesteśmy tutaj, stojąc razem, chroniąc i wspierając się nawzajem. Domagamy się położenia kresu molestowaniu seksualnemu, dyskryminacji i systemowemu rasizmowi, które napędzają tę destrukcyjną kulturę”.

W opublikowanym dziś rano poście organizatorzy dzisiejszego strajku Google wyjaśniają powody swojego protestu i wymieniają pięć żądań firmy.

Inicjator: artykuł w NY Times z zeszłego tygodnia

Podczas gdy firma miała do czynienia z zarzutami o molestowanie seksualne w przeszłości, to oburzenie ponownie wzrosło w odpowiedzi na artykuł w New York Times opublikowany 25 września.

Artykuł maluje wstrząsający obraz napaści seksualnej Andy'ego Rubina, „Ojca Androida”. Pracownica powiedziała, że ​​zmusił ją do uprawiania seksu oralnego w pokoju hotelowym w 2013 roku.

Podczas gdy Google poprosił o jego rezygnację w 2014 roku, pozwolił mu odejść z pakietem wyjazdowym o wartości 90 milionów dolarów, płaconym w ratach po 2 miliony dolarów miesięcznie przez cztery lata.

Artykuł ujawnił również, że nie był to odosobniony incydent: kilku innych dyrektorów płci męskiej otrzymało miliony w pakietach wyjazdowych — lub po prostu zostało zatrudnionych — po oskarżeniach o molestowanie seksualne.

W innym oskarżeniu 24-letnia kobieta poinformowała, że ​​dyrektor Google X, Richard DeVaul, nękał ją podczas rozmowy o pracę w Google, prosząc ją o zdjęcie koszuli i masując plecy. Kilka tygodni później powiedziano jej, że nie dostała pracy.

Googlersi mówią, że czas minął

Zrozumiałe jest, że pracownicy firmy, która historycznie słynęła z gwiezdnej kultury i dobrego używania technologii, nie przyjęli tej wiadomości dobrze. Wydaje się, że wielu znalazło ukojenie w odsłonięciu rzeczywistości, którą już znali:

„Artykuł dał wąski wgląd w kulturę, którą jako pracownicy Google dobrze znamy. Te historie to nasze historie. Dzielimy się nimi w przyciszonych tonach zaufanym rówieśnikom, przyjaciołom i partnerom. Są nas tysiące, na każdym szczeblu firmy. I mamy już dość”.

I tak dzisiaj o 11:10 pracownicy Google z całego świata wyszli ze swoich biur. Niektórzy wrócili do pracy, inni nie. Niektórzy nosili znaki, inni przemawiali do tłumu, a wszyscy byli tam, by okazać wsparcie.

Jako Googlers, ich strajkowi towarzyszyła lista 5 wyraźnych, określonych żądań, z których każde ma na celu równość, bezpieczeństwo, przejrzystość i oczywiście dane do uzasadnienia.

Lista żądań

  1. Zakończenie przymusowego arbitrażu w przypadkach nękania i dyskryminacji wszystkich obecnych i przyszłych pracowników, wraz z prawem każdego pracownika Google do przyprowadzenia wybranego przez siebie współpracownika, przedstawiciela lub osoby wspierającej podczas spotkania z działem HR, zwłaszcza w przypadku zgłoszenia nękania prawo.
  2. Zobowiązanie do zlikwidowania nierówności płac i szans , na przykład zapewnienie, że na wszystkich szczeblach organizacji są kolorowe kobiety, oraz odpowiedzialność za niewywiązanie się z tego zobowiązania. Muszą temu towarzyszyć przejrzyste dane dotyczące różnic w wynagrodzeniach ze względu na płeć, rasę i pochodzenie etniczne, zarówno na poziomie, jak i latach doświadczenia w branży, dostępne dla wszystkich pracowników i kontrahentów Google i Alphabet.
  3. Ujawniony publicznie raport przejrzystości dotyczący molestowania seksualnego, w tym: liczba skarg dotyczących molestowania w Google na przestrzeni czasu i według obszaru produktu; rodzaje zgłoszonych roszczeń; ile ofiar i oskarżonych opuściło Google; wszelkie pakiety wyjściowe i ich wartość.
  4. Jasny, jednolity, globalny proces zgłaszania nadużyć seksualnych w bezpieczny i anonimowy sposób.
  5. Promuj dyrektora ds. różnorodności, aby odpowiadał bezpośrednio przed dyrektorem generalnym i przedstawiał zalecenia bezpośrednio radzie dyrektorów.

Co to oznacza dla branży

Dla każdego, kto zwraca uwagę na #MeToo, #TimesUp i mnóstwo innych marszów, kampanii i debat politycznych na temat równości płci, nic z tego nie jest tak wielkim zaskoczeniem. Jeśli już, to tylko czas, aby pracownicy firmy zaczęli łączyć siły i uczestniczyć w dziele zakończenia molestowania seksualnego.

Fascynujące będzie obserwowanie, jak dzisiejszy strajk – i ciągłe żądania działania – ewoluują i rozchodzą się po całej branży.

Ten rok był szczególnie zadziorny dla sentymentu pracowników Google do inicjatyw firmowych. Porzucili zarówno projekt Dragonfly (plany wejścia na rynek chiński), jak i umowę z Pentagonem, głównie z powodu powszechnych protestów pracowników — wielu Googlersów zrezygnowało z obu tych kwestii, powołując się na to, że nie chcą, aby zbudowana przez nich technologia była wykorzystywana do cenzury ani wojny .

Dla mnie fakt, że Googlersi jako pierwsi zorganizowali taki strajk przeciwko napaści na tle seksualnym, świadczy o wysokim poziomie troski, mądrości i własności, jaką czują w stosunku do swojej pracy i firmy.

Na samym marszu (nasza ekipa była na strajku Google w Nowym Jorku) energia była zaskakująco spokojna, skupiona i celowa. W moim odczuciu było to zgodne z wezwaniem organizatorów do działania:

„Firma jest niczym bez pracowników. Od chwili, gdy zaczynamy w Google, mówi się nam, że nie jesteśmy tylko pracownikami; jesteśmy właścicielami. Każda osoba, która dzisiaj wyszła, jest właścicielem, a właściciele mówią: czas minął.

W przyszłości firmy będą mądrze słuchać i szanować żądania pracowników dotyczące bezpieczeństwa, równości i przejrzystości — lub zaryzykować ich utratę na rzecz firm, które to robią.

Na poziomie branży, takie kryzysy są potencjalnie kolejnymi krokami w kierunku przyszłości, w której niewielka garstka gigantów technologicznych nie ma tak dużej dominacji nad informacją i dobrostanem.

Więcej czytania

Zapoznaj się z postem napisanym przez siedmiu pracowników Google, którzy zorganizowali walkout, wraz z ich pełną listą żądań: „Jesteśmy organizatorami Google Walkout. Oto nasze wymagania”.

Oto artykuł z zeszłego tygodnia w NYTimes, który wywołał wiele z tego wrzawy: „Jak Google ochronił Andy’ego Rubina, »Ojca Androida«”.

Obserwuj kanał @GoogleWalkout na Twitterze, aby zobaczyć zdjęcia Googlerów spacerujących po całym świecie.