Kredyt w rachunku bieżącym: jak weterynarz wojskowy wydostał się z finansowej zasadzki

Opublikowany: 2019-09-19

W tej serii rozmawiam z ludźmi, którzy wiedzą, co to jest desperacja. Choć teraz rozkwitają w sukcesie, ci założyciele dzielą się ze mną swoimi głęboko osobistymi zmaganiami finansowymi i wnioskami wyciągniętymi na ich drodze powrotnej do czerni.


Rozkwitający biznes fasoli Carla Churchilla rozpoczął się w „pomyślną datę” w 2010 roku: 11 września. Dla tego weterynarza z armii amerykańskiej ta data była przypomnieniem jego przeszłości i tego, o co walczył. Dni wdrożeniowe Carla są już za nim i zamiast tego pracuje ramię w ramię ze swoją żoną Lori w ich kawiarni w Salt Lake City, Alpha Coffee. Ale ich wysiłek w zamian, Coffee for Troops – program, który już wysłał 16 000 worków fasoli do jednostek zagranicznych – zapewnia, że ​​serce Carla nigdy nie jest daleko od linii frontu.

Alpha Coffee powstała jako taktyka przetrwania. Kiedy nadeszła recesja w 2008 roku i Carl stracił pracę, jego rodzina żyła z kurczących się oszczędności, sprzedając swój dobytek, aby utrzymać się na powierzchni. Następnie zmienili plan bitwy: wypłacili swoje 401(k) i sprzedali ziarna kawy. Churchillowie powoli rozwinęli swój biznes online z piwnicy i przekształcili się w dobrze prosperujący sklep fizyczny. Odzyskali też wiele ze swojego starego stylu życia — a Carl i Lori krzątają się siedem dni w tygodniu, żeby tak pozostało.

Tutaj Carl wyjaśnia srebrną podszewkę utraty prawie wszystkiego i jak życie wojskowe pomogło mu spojrzeć na to z innej perspektywy.

Mówiąc słowami Carla:

W 1979 roku ukończyłem szkołę średnią i wstąpiłem do wojska. Dorastałem wśród weteranów z Wietnamu — mojego ojca, moich nauczycieli w szkole, moich trenerów. Otrzymałem stypendium i zacząłem jako 17-letni szeregowiec. W połowie lat osiemdziesiątych byłem w Pustynnej Burzy i Ameryce Środkowej. Byłem na Bałkanach i odbyłem wiele wycieczek po Bliskim Wschodzie i Afryce Północnej. Skończyło się na tym, że spędziłem łącznie 21 lat w wojsku, zanim przeszedłem na emeryturę jako pułkownik.

Nie pochodzę z bogatej rodziny. Naprawdę ciężko pracowaliśmy, aby dostać się tam, gdzie byliśmy.

Po zakończeniu czynnej służby odkryłem, że ponieważ pracowałem w małych, wysoce wyspecjalizowanych jednostkach, w których byłeś bardzo blisko – dosłownie twoje życie zależało od ludzi po twojej lewej i prawej stronie – pociągały mnie start-upy. Dołączyłem do sektora technologicznego i telekomunikacyjnego i odniosłem wiele sukcesów. Wiele firm upadło lub zostało przejętych, ale zawsze powtarzałem: „Hej, wskakuj z powrotem na tego konia”.

W 2004 roku dołączyłem do firmy zajmującej się tworzeniem oprogramowania, która działała w branży kredytów budowlanych. Naszymi klientami były wszystkie największe banki. Rozrosliśmy się do około 150 osób. Po prostu wariowaliśmy, gdy gospodarka kwitła i udało mi się kupić 10% udziałów w firmie za 75 000 USD. W tamtym czasie moja żona i ja radziliśmy sobie bardzo dobrze. Ładny dom, dzieciaki w prywatnych szkołach. Mieliśmy Land Cruisera i BMW. Nie pochodzę z zamożnej rodziny – naprawdę ciężko pracowaliśmy, aby dostać się tam, gdzie byliśmy.

Mniej więcej w 2008 roku mieliśmy dla firmy ofertę 10 milionów dolarów i pomyślałem: „To jest to. Oto wyjście. Następnie w trakcie negocjacji mój partner, który posiadał 56%, zdecydował się odrzucić ofertę. Około sześć miesięcy później rozpoczęła się recesja. Kiedy się o tym dowiedzieliśmy, byliśmy na wycieczce w Dublinie, siedząc na lotnisku. CNN było na telewizorach i dźwięk był wyłączony, ale można było przeczytać napisy: „Giełda załamała się”. „Handel został wstrzymany”. „Roztopienie kredytów subprime”. Spojrzałem na moją żonę i powiedziałem: „To nie jest dobre”.

Zacząłem natychmiast kupować swoje CV, ale recesja tylko nabierała rozpędu – w dół.

W ciągu sześciu miesięcy firma została zamknięta. Zacząłem natychmiast kupować swoje CV, ale recesja tylko nabierała rozpędu – w dół. Rozmawiałem na kilku stanowiskach i przebrnąłem przez kilka rund rozmów kwalifikacyjnych. Potem mówili: „Byłeś naszym najlepszym kandydatem, ale nastąpiło zamrożenie zatrudnienia”. Zacząłem ubiegać się o pracę na niższym szczeblu, ale wszyscy mówili: „Masz zbyt wysokie kwalifikacje”.

Na szczęście mieliśmy awaryjny fundusz oszczędnościowy, więc mogliśmy spłacić kredyt hipoteczny. Sądziliśmy, że oszczędności potrwają sześć miesięcy. Ale po około trzech miesiącach bez wypłaty zaczynasz zdawać sobie sprawę, że sprawy nie są dobre. Wyciągaliśmy nasze dzieci z prywatnych szkół i sprzedawaliśmy nasze samochody. Byliśmy dosłownie w punkcie, w którym prowadziliśmy wyprzedaże tylko po to, żeby mieć trochę dodatkowych pieniędzy. I były chwile, kiedy mówiłem: „Cokolwiek mamy teraz w spiżarni, musi nam wystarczyć do przyszłego tygodnia, więc bądźmy kreatywni”. Czasami po prostu dokonywaliśmy minimalnych płatności kartami kredytowymi, aby kupić artykuły spożywcze. W tym czasie zadłużyliśmy się na około 100 000 dolarów, starając się utrzymać wszystko razem i nie stracić domu.

Zrobiliśmy to, czego nikomu nigdy nie polecam: spieniężyliśmy nasze 401(k).

To była finansowa zasadzka. W wojsku, jeśli wpadniesz w zasadzkę, musisz się ruszyć. Jeśli zostaniesz przygwożdżony i po prostu położysz się tam, w końcu umrzesz. Ostatnią opcją jest założenie broni i zaatakowanie zębów zasadzki. Zrobiliśmy więc to, czego nikomu nigdy nie polecam: spieniężyliśmy nasze 401(k). Po karach i podatkach całkiem niezły kawałek reszty zamienia się w niewiele pieniędzy. Zdecydowaliśmy, że jeśli nie znajdę pracy w czasie recesji, to ją stworzę. Tak więc założyliśmy naszą firmę.

Reklama do czytania Overdraft: seria opowiadań o głęboko osobistych historiach zmagań finansowych.

W końcu znalazłem pracę jako pośrednik kredytów hipotecznych, co było naprawdę trudne podczas recesji, ponieważ nikt nie mógł się zakwalifikować i nikt nie kupował nowych domów. Zajęło mi około sześciu miesięcy, zanim otrzymałem pierwszy czek prowizyjny. Zrobiłem to w ciągu dnia, podczas gdy Lori i dzieci zajmowali się zamówieniami. A wieczorami korzystałem z Internetu i próbowałem budować biznes. Robiliśmy to przez kilka lat.

Wyglądało na to, że jesteśmy dużą firmą z magazynem, ale działamy z piwnicy. A my nie zarabialiśmy wystarczająco dużo pieniędzy, żebym rzucił inne prace. Ale trzymaliśmy się tego i nigdy się nie poddaliśmy. Następnie w 2017 roku otworzyliśmy kawiarnię i zrezygnowałem z etatu. Jesteśmy w punkcie, w którym w tym roku zarobimy milion dolarów.

Kiedy już walczyłeś, wszystko inne jest niedogodnością.

Przejście przez proces utraty wszystkiego było dla nas naprawdę ważne. Nasze dzieci były wtedy nastolatkami. Były chwile, kiedy byli naprawdę wściekli i mówili: „Jesteśmy biedni i to do bani, że nie możemy robić tych rzeczy, które mogą robić wszyscy nasi przyjaciele”. Wiele dzieciaków, z którymi chodzili do szkoły, było dość zamożnych, więc myślę, że kontrast naprawdę im się podobał. Jednak patrząc wstecz, było to naprawdę wspaniałe doświadczenie. Widzę, że oboje dzieci są teraz bardzo ostrożne ze swoimi pieniędzmi.

To była długa i zawiła podróż. Jako właściciel firmy nie czujesz się tak, jakbyś dotarł do miejsca, w którym możesz się zrelaksować. Musisz po prostu walczyć każdego dnia. Ale kiedy już walczyłeś, wszystko inne jest niedogodnością. Czujemy się naprawdę dobrze z tym, gdzie jesteśmy teraz. Spłacamy nasz kredyt hipoteczny. Dodajemy korzyści dla naszych pracowników. Robimy dobrze dla społeczności. Nasze dzieci podziwiają nas i są bardzo dumne z biznesu, który zbudowaliśmy jako rodzina. I tak, to wspaniała rzecz.

Ilustracja autorstwa niemieckiego Gonzaleza