Kredyt w rachunku bieżącym: jak ten potentat w dziedzinie okularów rozpoczął działalność gospodarczą z plecaka
Opublikowany: 2019-10-02W tej serii rozmawiam z ludźmi, którzy wiedzą, co to jest desperacja. Choć teraz rozkwitają w sukcesie, ci założyciele dzielą się ze mną swoimi głęboko osobistymi zmaganiami finansowymi i wnioskami wyciągniętymi na ich drodze powrotnej do czerni.
Chase Fisher wszedł do klubu nocnego z parą neonowych okularów przeciwsłonecznych za 5 dolarów i wyszedł z pomysłem na biznes. Nie tylko zbudował Blenders Eyewear, markę niezawodnych, niedrogich okularów idealnych dla społeczności surferów w San Diego, ale także zbudował dla siebie karierę, która nie wymagała garnituru i krawata. W marcu 2019 roku Chase otworzył swój pierwszy sklep, a jego marka sponsoruje teraz najważniejsze wydarzenia związane z surfingiem. Zarządza również 28-osobowym personelem. Jednak zaledwie siedem lat temu sprzedawał okulary przeciwsłoneczne z plecaka i żył za 3 dolarowe burrito.
Chase walczył przez całą szkołę, zazdrościł tym, którym naukowcom przychodziło łatwo. Rozpoczęcie własnej działalności dało mu wprowadzenie do innego rodzaju edukacji. Dzięki wzlotom (występując w programie s on Today ) i upadkom (przegrywając wszystko na targach), Chase dobrze prosperował w szkole życia. Teraz to jego sukces jest przedmiotem zazdrości.
W słowach Chase'a:
Miałem naprawdę ciężki okres w szkole, ponieważ urodziłem się jako dyslektyk. Moja umiejętność czytania ze zrozumieniem była naprawdę niska, byłam bardzo słaba z matematyki i zostałam umieszczona na specjalnych zajęciach. Tyle razy byłem powstrzymywany – po prostu nie byłem przystosowany do tego stylu edukacji i nauczania. Musiałem też wziąć udział w zajęciach z mowy na problem jąkania. Nie było to dla mnie łatwe, ale poza klasą miałam pewność siebie, którą mogłam naprawdę wykorzystać na swoją korzyść.
Zacząłem surfować w wieku siedmiu lat i to była pierwsza pasja, jaką miałem jako dziecko. To było moje ujście. W ósmej klasie zacząłem brać udział w wielu konkursach surfingowych. Zakochałem się w całej branży, poznając marki, spotykając się ze sportowcami i rozmawiając z managerami zespołów. Nigdy nie byłem wystarczająco dobry, aby zostać profesjonalistą, ale nauczyłem się wielu tajników marketingu sportowego. Myślałem, że to najfajniejsza rzecz na świecie.
Szkoła wcale nie przygotowuje cię do tego, jaka naprawdę jest. Zostajesz wrzucony do prawdziwego świata i musisz wszystko rozgryźć.
Po ukończeniu szkoły średniej przeprowadziłem się do San Diego, aby wyjechać do stanu San Diego. Tam też było mi ciężko, ale udało mi się przez to przejść. Świeżo po studiach pracowałem jako instruktor surfingu. Byłem na plaży, więc nie było strasznie, ale nie zamierzałem na tym budować kariery. I byłem dosłownie spłukany. Pamiętam, jak zakładałem garnitury i chodziłem na rozmowy kwalifikacyjne w lokalnych firmach marketingowych. Nie miałem do tego pasji. Myślałem, że to moja jedyna opcja – nie znałem nic lepszego. Szkoła wcale nie przygotowuje cię do tego, jaka naprawdę jest. Zostajesz wrzucony do realnego świata i zostajesz uderzony w twarz.
Pomysł na Blendery dosłownie zrodził się na parkiecie. Widziałem ogromną lukę na rynku między 200-dolarowymi Oakleyami a 5-dolarowymi podróbkami na plaży. Nie miałem doświadczenia. Nie miałem pieniędzy. Ale kiedy masz 22 lata, jesteś zbyt pewny siebie i czujesz się nietykalny. Rozpocząłem z partnerem biznesowym w marcu 2012 roku. Pożyczyłem 2000 dolarów od współlokatora i zacząłem sprzedawać okulary przeciwsłoneczne z plecaka. Myślałem, że pierwszego dnia sprzedam 300 par. Sprzedałem 10 par.
Nie miałem doświadczenia. Nie miałem pieniędzy. Ale kiedy masz 22 lata, jesteś zbyt pewny siebie i czujesz się nietykalny.
Każdy młody przedsiębiorca myśli: „Och, odniosę sukces z dnia na dzień”. To tylko ta bajka, która nie istnieje. Zdałem sobie sprawę, że będzie to bardzo, bardzo trudne i będę musiał znaleźć poboczną pracę. Jakieś trzy miesiące po uruchomieniu Blenderów dostałem pracę w GNC. Pracowałem tam około 10 minut. Wszedłem do drzwi i od razu zostałem skrytykowany, ponieważ moja koszula była pognieciona, a buty nie wypolerowane. Była prowadzona jak operacja w stylu wojskowym. Powiedziałem: „Pieprzyć to”. Wyszedłem za drzwi i nigdy się nie obejrzałem. Nie zapisywałem się do tego typu środowiska pracy. To była siła ognia, którą musiałem powiedzieć: „Pieprzyć to. Zaczynam ten biznes. Nie obchodzi mnie, co to zabierze.”
Zbudowałem stronę na Facebooku. Dużo jeździłem do LA, aby dowiedzieć się jak najwięcej o produkcji. Googlowałem, byłem zaradny, dzwoniłem, nawiązywałem kontakty, nawiązywałem kontakty, dosłownie robiłem wszystko, co mogłem, aby utrzymać się na powierzchni przez jeden dzień na raz. Mieszkam w Pacific Beach, społeczności w San Diego, gdzie wszędzie jest tanie meksykańskie jedzenie, więc jem burrito przez cały dzień, bo kosztują jakieś 3 dolary. W tym wieku masz dużo mniej do stracenia, ale jednocześnie musisz pozostać przy życiu. Musisz nauczyć się żyć z mniejszą ilością. Poświęcając wycieczki, poświęcając wychodzenie. Równowaga między życiem zawodowym a prywatnym nie istnieje, gdy zaczynasz. Twoja firma cię pochłania.
Na początku nie było wystarczająco dużo pieniędzy, aby utrzymać nas przy życiu, więc przeprowadziliśmy kampanię crowdfundingową na Indiegogo. Zebraliśmy około 7000 dolarów, co w tamtym czasie wydawało się milionem dolarów. A potem od tego momentu zaczęliśmy reinwestować, podczas gdy ja jeszcze siedziałem na plaży jako instruktor surfingu i sprzedawałem okulary przeciwsłoneczne z mojego plecaka.
To była szalona jazda. To prawdopodobnie najdziksza faza samopoznania, przez którą możesz przejść jako osoba. Zbudowałem biznes na bardzo niskim poziomie. Nigdy nie braliśmy żadnych zewnętrznych funduszy. Aż do teraz byliśmy ładowani. To szalone, co możesz zrobić w siedem lat, ale szalone jest też to, ile to kosztuje i jak bardzo cię wyprzedza.
Wszyscy studenci 4.0, wszyscy ludzie, którzy śmiali się ze mnie, kiedy zaczynałem biznes, przychodzą teraz do mnie po radę.
Przeszedłem długą drogę, odkąd byłem dzieckiem z jąkaniem. Myślę, że wszystko, przez co przechodzisz w życiu, czyni cię silniejszym. Wszyscy studenci 4.0, wszyscy ludzie, którzy śmiali się ze mnie, kiedy zaczynałem biznes, przychodzą teraz do mnie po radę. Jestem tym zachwycony. Patrzyłem na te dzieciaki, jakie były mądre, jak zamierzały iść do Stanford i dostać wielką pracę. I udało mi się wytyczyć własną ścieżkę i zbudować solidną karierę.
W przedsiębiorczości nie musisz mieć GPA 4.0. Nie musisz być szkołą średnią, żeby wygrać. Ciężka praca i wytrwałość przewyższają każdego geniusza i tego się nauczyłem. Przedsiębiorczość to naprawdę system szkolnictwa wyższego, który budujesz dla siebie. To niepodobne do żadnej edukacji, jaką można uzyskać nigdzie indziej.
Ilustracja autorstwa niemieckiego Gonzaleza