Prawnik, który stał się siekierą i inni wyjątkowi założyciele Portland w stanie Maine

Opublikowany: 2019-04-25
Kiedy miejsce, które nazywamy domem, jest jednocześnie miejscem, w którym pracujemy i tworzymy, definiuje nas tak samo, jak my je definiujemy. Twórcy i założyciele na całym świecie znajdują się w sercu społeczności, w których prowadzą interesy. Ta seria I nigdzie indziej bada relacje między miejscami, w których żyją, a tym, co decydują się tworzyć.

Jeśli spędzisz wystarczająco dużo czasu w Starym Porcie, dźwięk mew zmieni się w biały szum, czasami przerywany przez statek pełen turystów zapowiadających swój przybycie. Wszyscy są tutaj w Portland w stanie Maine — zarówno ptaki, jak i ludzie — po jedzenie. Ale to miasto w Nowej Anglii to coś więcej niż słynna, wielokrotnie nagradzana scena kulinarna. Kiedy śnieg topnieje każdego roku, populacja puchnie, a Portland przyciąga turystów drogą lądową i morską do uroczych brukowanych uliczek i słonego letniego powietrza, aby spróbować, dotknąć i przymierzyć rzeczy wytwarzane lokalnie.

Portland jest „w sam raz” między niektórymi spokojniejszymi częściami Nowej Anglii a Bostonem, miastem 10 razy większym. A właściciele małych firm oferują turystom jeszcze więcej powodów, aby pozostać w pobliżu: zatrzymałem się w przytulnym B&B na West Endzie, potem jadłem tapas i jazz na Congress Street, zanim przechadzałem się po gęsto zastawionych blokach restauracji, barów i sklepów vintage. W Starym Porcie zajrzałem do XIX-wiecznych sklepów z architekturą i stylem życia, zanim usiadłem na koktajlu „Lumbersexual” w Vena's Fizz House.

Szerokie ujęcie brukowanej ulicy, rząd ceglanych budynków i szeroki trawiasty pas środkowy w Portland w stanie Maine.
Przyjedź do Portland na jedzenie i słone powietrze, i zostań na wyjątkową mieszankę małych firm sprzedających wszystko, od koktajli bezalkoholowych przez siekiery po modę z Maine. Erin Mała

Właścicielka lokalnego sklepu, Johanna Corman, mówi, że czuje się wspierana przez społeczność przedsiębiorców i to jasne, że miasto słynie z małych firm, ale niektórzy ostrzegają, że czynsze stały się tu wysokie. Z tego powodu trudno jest zatrudniać dobrych ludzi, mówi współzałożyciel Brant & Cochran, Mark Ferguson. Jego firma jest częścią Maine Outdoor Brands, organizacji zajmującej się po części podnoszeniem rangi państwa i przyciąganiem młodych ludzi do pracy – i przeprowadzki – tutaj.

Pomimo wyzwań Portland nadal przyciąga twórców i szefów kuchni, piwowarów i artystów oraz ludzi nastawionych na przedsiębiorczość. Rozmawialiśmy z sześcioma twórcami po obu stronach zatoki, aby dowiedzieć się, dlaczego prowadzą interesy w Portland, Maine i nigdzie indziej.

Nieprawdopodobni barmani

Vena's Fizz House nie jest typowym barem: każdego wieczoru jest zamykany nie później niż o 23:00. To dlatego, że Johanna i Steve Corman otworzyli razem swój pierwszy biznes — centrum koktajli, które składa się w jednej części z baru, a w drugiej ze sklepu detalicznego — kiedy oboje mieli 50 lat. – Nie mogę spać – mówi Johanna. „Kiedy zaczynaliśmy, myśleliśmy: »Jesteśmy na to za starzy«”.

Posunięcie nastąpiło po tym, jak Steve stracił pracę nauczyciela z powodu cięć budżetowych na edukację. W tym samym czasie Johanna zauważyła, że ​​napoje w magazynach żywnościowych są wspaniałe, ale nie miała pojęcia, jak znaleźć połowę składników w Portland. I pojawiła się luka w bogatej ofercie jedzenia i napojów w okolicy: barach koktajlowych. „Nigdy w życiu nie robiliśmy napojów” — mówi Johanna. „Ale oboje byliśmy nauczycielami — jesteśmy dobrzy w uczeniu się i prowadzeniu badań”.

Mężczyzna i kobieta stoją trzymając się za ręce i śmiejąc się przed wystawą handlową z gorzkimi koktajlami i szklanymi naczyniami.
Dawni nauczyciele Steve i Johanna uczyli się sztuki robienia koktajli, zanim otworzyli swój bar i sklep detaliczny. Erin Mała
Szerokie ujęcie ekspozycji detalicznej, na której znajdują się półki ze składnikami koktajli, naczyniami szklanymi, akcesoriami barowymi i armaturą vintage.
Vena's Fizz House to po jednej części bar koktajlowy, a po części sklep detaliczny. Erin Mała
Obraz trzech koktajli — jednego pomarańczowego przyozdobionego skórką cytrusową, jednego jasnożółtego przyozdobionego cytryną i rozmarynem, jednego fioletowego przyozdobionego jagodami. Napoje stoją na miedzianym barze z butelkami spirytusu i bitterów w tle.
W menu Veny obok napojów alkoholowych znajdują się makiety bezalkoholowe. Erin Mała
Para przełożyła swój dom w 2013 roku, aby otworzyć Vena's jako bar bezalkoholowy (nazwany na cześć prababki Johanny, która była częścią ruchu wstrzemięźliwości w latach dwudziestych). „Nie jesteśmy wielkimi pijakami” — wyjaśnia Johanna. „I był ogromny niewykorzystany rynek dla ludzi, którzy nie piją, ale chcą naprawdę dobrego drinka – nie Shirley Temple czy dietetycznej coli”. Ale po znalezieniu „butelek do ssania” w śmieciach swojej przestrzeni Starego Portu, ułożyli warstwy napojów alkoholowych obok ich dziewiczych odpowiedników. Pod innymi względami Vena's wyróżnia się na tle standardowych barów koktajlowych, które według Johanny mogą onieśmielać. Aby pomóc na tym froncie, Johanna zatrudnia niekonwencjonalnych barmanów. „Jest pełnoetatowym nauczycielem chemii” — mówi Johanna, wskazując za bar. – Drugi jest biologiem morskim. Para ma na celu nauczanie zarówno personelu, jak i klientów o miksologii, a nawet oferuje prywatne lekcje - ukłon w stronę edukacji pary.

Szczypiemy się każdego dnia. To coś, czego nigdy nie wyobrażaliśmy sobie za milion lat.

Chociaż nigdy nie była właścicielem firmy przed otwarciem Vena's, Johanna mówi, że zawsze miała ducha przedsiębiorczości i smykałkę do opracowywania produktów. Kilkadziesiąt lat wcześniej, pracując na rodzinnej farmie jabłek, przygotowała syrop jabłkowy, aby niesprzedany cydr nie zmarnował się. Ten syrop ostatecznie zainspirowałby koktajl Veny. „[To był] nasz pierwszy drink i wciąż jest w menu” — mówi Johanna.

Pomimo wyzwań związanych z otwarciem baru bez doświadczenia, Vena's będzie obchodzić szósty rok swojej działalności w 2019 roku. „Uszczypniemy się każdego dnia” – mówi Johanna. „To coś, czego nigdy, przenigdy nie wyobrażaliśmy sobie za milion lat”.

Król stylu Portland

Chociaż Portland Trading Co. , ze swoją wspaniałą kuracją i przytłaczającą ścieżką dźwiękową, jest przeżyciem dla wszystkich zmysłów, jego właściciel, Kazeem Lawal, jest pierwszą rzeczą, którą zauważysz. Jego wyostrzone poczucie stylu – pod wpływem wszystkich miejsc, w których mieszkał wcześniej, w tym Nowego Jorku i Nigerii – jest wyraźnie jego własne. Natychmiast namawia mnie do przymierzenia kombinezonu, jednego z własnej linii Portland Trading Co. Mówi mi, że jest szyta tutaj, w Maine, tak jak prawie każda inna część garderoby w sklepie.

Sklep Kazeem w centrum miasta to mieszanka znalezisk lifestylowych, wybranych artykułów vintage i gustownych towarów w stylu Maine (takich jak lokalnie produkowane siekiery Brant i Cochran), ale jego oko do mody naprawdę sprawia, że ​​przestrzeń błyszczy. Przerywa naszą rozmowę, by zażartować z nastoletnim klientem przetrząsającym imponujące stosy płyt długogrających. – Jesteś na to za młody – mówi. – Och, i nie są na sprzedaż.

Kazeem Lawal, założyciel Portland Trading Co., opiera się o stół wystawowy pokryty książkami, biżuterią i produktami lifestylowymi.
Kazeem przeprowadził się do Portland po tym, jak mieszkał w takich miejscach jak Kalifornia, Nigeria i Nowy Jork. Jego doświadczenia wpływają na eklektyczny projekt jego powierzchni handlowej. Erin Mała
Szerokie ujęcie przestronnego, minimalistycznego sklepu detalicznego z sosnowymi meblami, wypychanymi dekoracjami oraz wieszakami z wiszącą dżinsową i białą odzieżą.
Prawie wszystkie ubrania w sklepie Kazeema zostały wykonane lokalnie w Maine. Erin Mała
Szczegół dłoni mężczyzny układających złote bransoletki na stole w ekspozycji detalicznej.
Założyciel Portland Trading Co., Kazeem, ma oko do projektowania, które jest obecne w każdym szczególe. Erin Mała
Urodzony w Kalifornii i wychowany w Nigerii, Kazeem wrócił do Stanów Zjednoczonych na studia, a następnie ścigał pracę z Nowego Jorku do Portland w 2008 roku. Kiedy ta firma złożyła wniosek o upadłość, zdecydował, że nadszedł czas, aby opuścić świat korporacji, ale pozostać w Portland. „Czułem, że struktura korporacyjna… nigdy nie dawała mi miejsca na rozwój, kreatywność i wyzwania” — mówi. Szlifował swoje kotlety w lokalnym sklepie z odzieżą męską, zanim zaczął samodzielnie otwierać Portland Trading Co. w 2012 roku. „Handel detaliczny zawsze był w mojej krwi”, mówi Kazeem, który w 2019 roku ma nadzieję wprowadzić własną linię of Maine) do reszty kraju, poprzez partnerstwa z innymi sprzedawcami i serię wyskakujących okienek. „Prawie wszyscy członkowie mojej dalszej rodziny są przedsiębiorcami”.

Wolniejszy rodzaj życia

Jeff Lauzier uczył w centrum Bostonu, zanim zmieniono strefę jego szkoły i zaczął przyjmować dzieci z przedmieść. Jego impuls do odejścia od nauczania? „Zdałem sobie sprawę, że nienawidzę rodziców” — mówi Jeff. W 2001 roku opuścił Boston, by żyć wolniej, zaledwie 40 minut poza Portland, i został partnerem w Joseph's, ekskluzywnym sklepie z odzieżą męską w Old Port. Dziesięć lat później Jeff zaczął eksperymentować z sitodrukiem, uruchamiając coś, co stało się Lojalnym Obywatelem jako poboczne zajęcie, które zabrakło Josephowi. „Jestem praktycznym facetem”, mówi.

Będąc ukłonem w stronę dumy Nowej Anglii i zainteresowania Jeffa historią, Loyal Citizen jest znany z T-shirtów z marynarskimi wzorami, dziedzictwem Maine i politycznymi postaciami z przeszłości – wszystkie nadal drukowane ręcznie w piwnicy Jeffa. W 2015 roku on i jego partnerzy, Julian Redman i Brock Foreman, postanowili uruchomić wyskakujące okienko, testujące rentowność marki w środowisku detalicznym. W ciągu zaledwie dwóch miesięcy zarobili 50 000 dolarów. „Nie mogliśmy drukować wystarczająco szybko i faktycznie skończył nam się produkt” — mówi Jeff. „[To uświadomiło nam], że prawdopodobnie istnieje rynek na to, co chcieliśmy zrobić”.

Ten biznes był pobocznym projektem, który przekształcił się w coś większego.

Loyal Citizen przeniósł się do dedykowanego miejsca w tym samym roku, tuż przy ulicy od Joseph's, gdzie rozszerzyli działalność o nadruki, lokalnie wykonane torby i balsam do brody (ten ostatni również wykonany ręcznie przez Jeffa). W 2018 r. Jeff mówi, że on i zespół zaczęli już kwestionować fizyczną lokalizację, ponieważ czynsze w okolicy wzrosły. Gdyby sklep przeniósł się na ulicę o większym natężeniu ruchu, czynsz podwoiłby się. „A to dużo T-shirtów [do sprzedania]” – mówi Jeff. Od czasu mojej wizyty latem 2018 roku i cztery lata po otwarciu swoich drzwi, Loyal Citizen zamknął swoją działalność detaliczną, aby skupić się na swoim sklepie internetowym.

Zdeklarowany maniak kontroli, Jeff nadal ma swoje ręce w wielu aspektach biznesu, równoważonych godzinami spędzonymi u Josepha i czasem dla jego rodziny. „Jeśli śpię pięć godzin w nocy, to dużo” — mówi. Ale Loyal Citizen to także jego kreatywne ujście. „Ten biznes był pobocznym projektem, który przekształcił się w coś większego”, mówi. „Nie zamierzam w najbliższym czasie przejść na emeryturę”.

"Co robisz dla zabawy?" Pytam.

„T-shirty z nadrukiem” — mówi Jeff.

Kawa z przyczyną

Mike Mwenedata przeniósł się do Portland w 2010 roku i mówi, że przyciągnęła go tu „eklektyczna grupa artystów i utalentowanych ludzi”. Poznał Nicka Mazuroskiego na siłowni w Portland w 2013 roku i obaj omówili wspólne zainteresowania związane ze zrównoważonym rozwojem i pomaganiem innym. Pojawił się pomysł: połączyliby swoje zasoby — doświadczenie Nicka w biznesie i energii odnawialnej oraz powiązania Mike'a z jego rodzimą Ruandą — aby zbudować lepszy model kawy „od farmy do filiżanki”. „Dorastając, wiedziałem, że mamy dobrą kawę”, mówi Mike, „ale zawsze widziałem, że ludzie na farmach kawy byli biedni”.

Portret Mike'a Mwenedata, założyciela Rwanda Bean, trzymającego filiżankę kawy i stojącego przed ceglaną ścianą.
Mike chciał zbudować lepszy model „od ziaren do filiżanki” po tym, jak był świadkiem ubóstwa hodowców kawy w swoim kraju. Erin Mała
Szczegół człowieka układania worków ziaren kawy na stole w zakładzie produkcyjnym. Worki są oznaczone „Fasola Rwandy”.
Rwanda Bean reinwestuje połowę swoich zysków we wzbogacenie życia plantatorów kawy. Erin Mała

Powstała firma, Rwanda Bean , pozyskuje ziarna z ojczyzny Mike'a, zapewniając nie tylko uczciwe zarobki, ale także inwestując połowę swoich zysków we wzbogacenie życia plantatorów kawy. Do tej pory zapewnili ubezpieczenie zdrowotne ponad 1500 rolnikom i przyczynili się do projektów wodnych.

W 2018 r. Rwanda Bean została uruchomiona jako kawiarnia w South Portland – która służy również jako centrum pakowania i dystrybucji firmy – a wkrótce potem otworzyła drugą lokalizację w Deering Center . „Byliśmy naprawdę szczęśliwi, że mamy tu świetną sieć kontaktów” — mówi Nick o ich społeczności w Maine. Ta sieć pomaga firmom takim jak ich utrzymać się na powierzchni w chłodniejszych, wolniejszych miesiącach, mówi Mike. „Jesteśmy napędzani lokalnie i przetrwamy, wspierając się nawzajem”.

Gdzie ląd spotyka się z morzem

Pracując w marketingu i reklamie w Nowym Jorku na początku lat, Lisa zaczęła bawić się zapachami w swojej kuchni. Eksperyment doprowadził ją do opracowania męskich produktów pielęgnacyjnych, zanim branża wystartowała. „Nic nie wiedziałam o branży pielęgnacji skóry”, mówi, ale w 2007 roku, przenosząc się z Brooklynu do Portland, zaczęła sprzedawać swoje produkty za pośrednictwem internetowego rynku. Narodził się Portland General Store, nazwany na cześć jej nowego domu.

Na początku działalności Lisa sama zarządzała każdym elementem Portland General, z pomocą swojego zorientowanego na biznes partnera – z kamienicy tej pary. „Wszystko zostało „bootstrapowane” — mówi. Zrównoważyła bycie mamą małych dzieci ze szkołą pielęgniarską w pełnym wymiarze godzin i wszystkimi wymaganiami jej rozwijającej się małej firmy. Kiedy zaczęło przejmować całą kuchnię, wiedziała, że ​​coś musi dać. „[Używaliśmy] czyjegoś podjazdu, aby zrzucić palety”, mówi. „To był tylko koszmar”.

Byłem we właściwym miejscu we właściwym czasie, ponieważ było to tuż przed całym dziedzictwem, małą partią, ruchem amerykańskim.

Lisa ostatecznie opuściła szkołę pielęgniarską, aby prowadzić swój biznes w pełnym wymiarze godzin, a marka przeszła z marketplace do własnego dedykowanego sklepu internetowego. W 2012 roku przeniosła działalność do budynku przemysłowego w Starym Porcie. Ta lokalizacja, w której do dziś stoi Portland General, to w jednej części przestrzeń produkcyjna, a w drugiej sklep detaliczny, dzięki frontowi na poziomie ulicy z ogromnymi oknami. Lisa mówi, że swój sukces zawdzięcza wyczuciem czasu: „Byłam we właściwym miejscu we właściwym czasie, ponieważ było to tuż przed całym dziedzictwem, małą partią, ruchem amerykańskim”.

Dzisiejsze uwodzenie mężczyzn jest ogromne — oczekuje się, że do 2023 r. wyrośnie z branży wartej 78,6 miliardów dolarów — a biznes Lisy wcześnie zgarnął swój kawałek tortu. „A mężczyźni, jeśli coś znajdą i to zadziała, trzymają się tego” – mówi. „Nie chcą zawracać sobie głowy polowaniem”. W 2019 roku Portland General wykonał odważny krok w kierunku zmiany marki po ponad dekadzie w biznesie, aby lepiej odzwierciedlać obecnego klienta marki. W jej miejsce pojawił się niezależny od płci Land Meets Sea , który nadal koncentruje się na niewielkich partiach zapachów inspirowanych Maine, pielęgnacji skóry i produktach do ciała.

Przywracanie siekier

Po drugiej stronie zatoki Casco w South Portland były prawnik i założyciel firmy programistycznej Mark Ferguson skręcił w lewą stronę z typowej ścieżki emerytalnej i nauczył się nowego zawodu: robienia siekier. Po tym, jak jego brat Steve próbował znaleźć amerykańską siekierę dla swojego chrześniaka (nie mógł), Mark założył firmę Brant & Cochran ze Stevem (szkolnym psychologiem) i ich przyjacielem Barrym Worthingiem (byłym pielęgniarzem z oddziału ratunkowego). Mark mówi, że w tamtym czasie nikt tak naprawdę nie robił siekier w kraju. On i jego brat mieli jednak we krwi wytwarzanie narzędzi i nazwali markę biznesem, który ich dziadek prowadził w latach 70. XX wieku.

Szczegółowo świecący na czerwono grot topora z wytłoczonym logo Brant & Cochran.
W hołdzie dawnym twórcom Brant & Cochran umieszcza rok i imię temperamentu na każdej z osi. Erin Mała
Szczegół dłoni mężczyzny pracujących z metalowym narzędziem na drewnianej rękojeści siekiery.
Od lata 2019 r. drewniane trzonki do siekier firmy Brant & Cochran będą produkowane we własnym zakresie na 120-letniej tokarce. Erin Mała
Założyciele Brant & Cochran, Barry Worthing i Mark Ferguson, trzymają siekiery w swoim warsztacie w Portland w stanie Maine.
Mimo że żaden z nich nie miał wcześniejszego doświadczenia w wyrabianiu siekier, Mark (po prawej) założył firmę ze swoim bratem Stevem i przyjacielem Barrym (po lewej). Erin Mała

Trio rozpoczęło działalność w przestrzeni producenta, odrestaurowując stare siekiery, aby wyczuć rzemiosło, zanim przeniosło się do swojego obecnego warsztatu – skąpanego w rockowych plakatach, aksamitnym obrazie Elvisa i zabytkowych pamiątkach po toporach – gdzie teraz wytwarzają własne produkty. Zebrali 27 000 dolarów w ramach kampanii crowdfundingowej, która pomogła im zapewnić sobie tę przestrzeń i zakupić nowy sprzęt. Mark mówi, że ich charakterystyczny topór obozowy oparty jest na oryginalnym wzorze tradycyjnie wytwarzanym w Maine i jest jedynym tego rodzaju obecnie wykuwanym lokalnie. Każdy ostemplowany jest rokiem wykonania oraz inicjałami temperamentu. „To hołd złożony dawnym twórcom” — mówi Mark.

Brant & Cochran jest wspierany przez młodsze pokolenie, które, jak mówi Mark, zna wartość wydawania 250 dolarów na siekierę ze względu na jej historię i kunszt, zamiast kupowania wersji za 45 dolarów w sieciowym sklepie. Mężczyźni wciąż próbują zrozumieć swojego klienta, chociaż „[uczymy się] na bieżąco” — mówi Mark. W 2019 roku Mark planuje rozpocząć produkcję własnych uchwytów, rozszerzyć swoją linię toporów Maine i przenieść Brant & Cochran do większej przestrzeni produkcyjnej. „Celem jest posiadanie w dłoni czegoś, co na koniec dnia sprawia przyjemność” — mówi Mark. „Nie zarobimy na tym miliarda dolarów”.

Celem jest posiadanie w dłoni czegoś, co na koniec dnia sprawia, że ​​czujesz się dobrze.

W międzyczasie uczą się od jednych ze swoich największych zwolenników: na przykład ich siostra zasugerowała, że ​​marketing Brant & Cochran nie przemawia do kobiet i pomogła robić sobie zdjęcia za pomocą siekiery podczas wycieczek na kemping. Odpowiedź Marka? „[Byłem] jak„ to całkiem mądre, Karen – jak na młodszą siostrę”.

Zdjęcie główne autorstwa Veroniki Grech