3 rzeczy, których się nauczyłem, przechodząc od content marketera do thrillera
Opublikowany: 2020-11-25Zacząłem pracować w branży content marketingu 20 lat temu.
Wszystko, co robiłem od początku do 2018 roku, koncentrowało się na uczeniu firm o content marketingu i tym, jak mogą go efektywnie wykorzystać.
Ale w 2018 roku rzuciłem wszystko.
Mało tego, wziąłem roczny urlop naukowy, który obejmował pełne 30 dni bez elektroniki.
Właśnie w tym roku postanowiłem podążać za nową pasją: pisaniem.
To znaczy, zawsze byłem pisarzem w jakimś charakterze. Mam pięć opublikowanych książek biznesowych, aby to udowodnić.
Mówię o pisaniu fikcji. A konkretnie powieść thriller.
Mogę szczerze powiedzieć, że była to jedna z najtrudniejszych przemian w moim życiu.
Pisanie biznesowe zawsze przychodziło mi naturalnie.
Piszesz fikcję? Miałem tylko kciuki.
Ale przebrnąłem przez to… i tak naprawdę nauczyłem się kilku rzeczy podczas przechodzenia od marketingu treści do pisarza.
Oto trzy.
1. Pisarze piszą
W styczniu 2018 roku rozpocząłem pisanie powieści thrillera The Will to Die.
To nie był dobry początek. Nazwij to blokadą pisarza lub po prostu brakiem pomysłów, ale nie mogłem znaleźć żadnego rytmu.
Rozmawiałem z kilkoma moimi przyjaciółmi pisarzami, którzy powiedzieli mi, żebym najpierw stworzył zarys historii, a potem zajął się jednym rozdziałem na raz.
To pogorszyło sprawę.
Minęło dziewięć miesięcy i nie miałem z tego powodu nic znaczącego.
Potem wysłuchałem odcinka podcastu Jamesa Altuchera. Jeden z gości mówił o pisaniu napiwków. Powiedział (parafrazuję):
„Pisarze piszą. Jeśli chcesz zostać pisarzem, musisz wstać rano i zacząć pisać… o wszystkim. Rób to codziennie. Wtedy znajdziesz swój rytm ”.
Postępowałem zgodnie z radą. Pierwszego dnia napisałem 500 okropnych słów. Następny dzień był taki sam. Trzeci dzień był trochę lepszy.
Po około tygodniu znalazłem swój rytm. Rzeczy po prostu zaczęły płynąć. Codziennie napisałem co najmniej 500 słów. W niektóre dni 500 słów zamieniło się w 3500.
Trzy miesiące później, 21 stycznia 2019 roku, skończyłem szkic rękopisu książki.
Mój sukces w pisaniu był porównywalny z sukcesem w bieganiu. Po 20 latach nie biegania regularnie, postawiłem sobie za cel, aby biegać więcej w 2006 roku.
Za pierwszym razem nie mogłem pokonać nawet pół mili. Następnego dnia pobiegłem trochę dalej. Trzeciego dnia przebiegłem milę. Dziś mogę przebiec 10 mil bez pocenia się.
Ustawić cel. Rób to codziennie. Znajdź swój rytm.
Pisarze piszą.
2. Każdy publikuje książki dokładnie w ten sam sposób
Zasadniczo istnieją dwa sposoby publikowania powieści.
Możesz iść tradycyjną trasą. Najpierw znajdź agenta (powodzenia, jeśli ktoś nie ma reputacji, zwróci na ciebie uwagę).
Jeśli wylądujesz agenta, agent będzie reklamował książkę.
Następnie, jeśli masz szczęście dostać ofertę na książkę, przechodzisz przez potwornie długi proces w kierunku publikacji… najprawdopodobniej wersji drukowanej i ebooków jednocześnie. W najlepszym przypadku proces trwa od 12 do 18 miesięcy.
Możesz też samodzielnie publikować, jak robi to większość powieściopisarzy. W tym przypadku wszystko (i mam na myśli WSZYSTKO) kręci się wokół Amazona.
Większość autorów używa Kindle Direct Publishing (KDP) do produkcji swoich e-booków, a Amazon da Ci wyższe prowizje (70% w porównaniu z 30%), jeśli sprzedajesz tylko przez Amazon.
Możliwe, że pisarz może stworzyć wersję drukowaną lub audio, ale prawie wszystko jest stworzone dla Kindle.
Otóż to. Tylko dwa sposoby na opublikowanie powieści.
Nawet jeśli chcesz wypuścić swoją książkę w formacie audio na Audible, Amazon Ci na to nie pozwoli. Aby utworzyć wersję Audible, musisz najpierw mieć przynajmniej stronę ebook.
Po prostu nie mogłem uwierzyć w tę aktywną dyskryminację audio lub w cokolwiek innego.
Wywodząc się z marketingu treści, marki zawsze szukają różnych sposobów publikowania, aby znaleźć przyczepność. Oczywiście ta koncepcja nigdy nie dotarła do branży książkowej.
Wszystko to doprowadziło mnie do przekonania, że istnieje ogromna szansa na inne podejście w wydawaniu książek.
Jeśli spojrzysz na sprawdzone metody content marketingu, marketerzy, którzy tworzą prawdziwych odbiorców i platformy, koncentrują się na uruchamianiu jednego rodzaju treści i jednego kanału.
Copyblogger zrobił to z tekstem i blogiem. Entrepreneur on Fire (EOF) zrobiło to z dźwiękiem i podcastem. PewDiePie zrobił to z wideo i YouTube.
Czy to zadziała w branży wydawniczej? Może, w zależności od ogólnego celu.
Większość pisarzy chce od razu zarabiać i pobierać opłaty za swoje książki. Przy tym samym starym modelu samodzielnego publikowania większość pisarzy nigdy nie sprzedaje tysiąca egzemplarzy.
Moim celem było zbudowanie publiczności, aby powstała druga książka. Bycie cierpliwym to przewaga konkurencyjna. Więc rozdawanie treści za darmo.
Zdecydowałem się wydać swoją powieść w formacie audio, wykorzystując tylko odtwarzacze podcastów, głównie Apple Podcasts, i zrobić to całkowicie za darmo.
Jak dotąd, wczesne wyniki są niezwykle pozytywne, z dziesiątkami tysięcy pobrań rozdziałów, a my dopiero zaczynaliśmy.
Widzę również, że mój wskaźnik subskrypcji enewslettera gwałtownie rośnie. Jury wciąż nie ma, ale sprawy idą w górę.

3. Nauczysz się sprzedawać (ponownie)
Moja żona i ja zaczęliśmy od tego, co w 2007 roku stało się Content Marketing Institute.
Po kilku bardzo trudnych czasach do 2011 roku udało nam się zdobyć grono lojalnych odbiorców, pozyskując ponad 100 000 subskrybentów z opcją opt-in.
Kiedy już zbudujesz taką publiczność, większość tego, co robisz, odbywa się na autopilocie.
Tworzysz spójne treści, które są cenne dla odbiorców, a sprawy po prostu idą w górę. Obecnie CMI ma ponad 200 000 subskrybentów.
Z powieścią musiałem zacząć od nowa… i od nowa nauczyć się budować publiczność.
Wstępny szkic powieści zajął (po zablokowaniu pisarza) około czterech miesięcy.
Ale marketing powieści?
Musiałem zacząć sześć miesięcy przed wydaniem książki, a oto najważniejsze punkty.
Stwórz niesamowity biuletyn i platformę
Jeśli chciałem zbudować długoterminową publiczność, w której miałem jakąś kontrolę nad bazą danych (to znaczy nie na platformach mediów społecznościowych), potrzebowałem po prostu świetnej oferty e-mailowej.
Najpierw musiałem więc odtworzyć witrynę, aby skupić się na zwiększaniu liczby subskrybentów biuletynu. Następnie musiałem opracować i rozprowadzać regularny biuletyn (w moim przypadku jest to Biuletyn Random).
Oczywiście potrzebowałbym zachęty do rejestracji, więc stworzyłem również kilka darmowych materiałów do pobrania.
Po rozpoczęciu od zera mam obecnie kilka tysięcy subskrybentów i szybko się rozwijam. Przypomina mi to dokładnie proces, od którego zacząłem CMI w 2007 roku.
Ponownie aktywuj odbiorców mediów społecznościowych
Chociaż miałem dość dużą publiczność w mediach społecznościowych, wszyscy śledzili mnie w celach marketingowych, a nie w przypadku powieści osadzonych w domu pogrzebowym.
Ponadto w 2018 roku nie zrobiłem nic znaczącego w mediach społecznościowych, więc mimo że miałem 150 000 obserwujących na Twitterze i 250 000 na LinkedIn, ponowne uzyskanie jakiejkolwiek przyczepności wymagało pracy.
Zdecydowałem się na regularne, codzienne krótkie filmy, rozpowszechniane zarówno na Twitterze, jak i LinkedIn.
Zadziałało.
(Uwaga: próbowałem tego samego na mojej stronie biznesowej na Facebooku, ale wyniki były okropne.)
Ogólnie zadałem pytanie i dodałem pewną wartość do filmu. Najlepszym miejscem wydaje się być od 30 do 40 sekund długości filmu. W tej chwili nie mogę znaleźć żadnych informacji o „wysłanej porze dnia”.
Kolejnym ważnym odkryciem było użycie hashtagów, zwłaszcza na LinkedIn. Zanim to zrobiłem, nigdy nie wiedziałem, że hashtagi są naprawdę ważne na LinkedIn (w przeciwieństwie do Twittera).
Jeśli zrobisz to dobrze, możesz znaleźć trend dla określonego postu i uzyskać ruch spoza bazy obserwujących.
Traktuj każdy element zawartości jak premierę produktu
To kluczowy element marketingu treści, więc z przyjemnością wykorzystałem go w mojej powieści.
Po trzech miesiącach od wydania książki ułożyłem cały plan przedmarketingowy, tak jak każdą inną treść.
- Lista wczesnych recenzji: Zapytałem moją obecną społeczność, czy ktoś chciałby wcześniej przejrzeć książkę. Te 80+ osób odegrało krytyczną rolę w przygotowaniu książki na dobry początek.
- Lista influencerów i daty: przygotowałem listę ponad 100 influencerów i zawierałem daty, kiedy skontaktowałem się z nimi i czy mogliby pomóc promować książkę, czy nie.
- Źródła mediów: lista lokalnych i krajowych mediów, które byłyby zainteresowane daną historią. Dla każdego opracowaliśmy osobną „informację prasową” na podstawie ich odbiorców.
- Możliwości wywiadu: lista blogów i podcastów, które mogą być zainteresowane przeprowadzeniem ze mną wywiadu na temat książki lub konkretnego tematu, w którym mógłbym być ekspertem.
- Możliwości pisania: blogi i witryny medialne, które szukają postów gości na tematy marketingowe lub pisarskie.
- Płatne sponsorowanie: Tak, płacimy również za promocję książki. W szczególności kupiliśmy przestrzeń z czterema podcastami o prawdziwych przestępstwach, aby promować książkę, a także wieloma promocjami e-mailowymi dla słuchaczy audiobooków i czytelników thrillerów.
- Reklamy społecznościowe: testujemy reklamy w mediach społecznościowych na Facebooku, Twitterze, LinkedIn i Instagramie.
Zasadniczo jest to ten sam rodzaj planowania, który wykonalibyśmy w CMI w celu rozpoczęcia nowego badania lub wydarzenia fizycznego, ale odkryłem, że większość autorów rzadko wprowadza na rynek tak szczegółowe informacje.
Marketing to podstawa
Ogólnie rzecz biorąc, proces utrwalił myśl, w którą zawsze wierzyłem i jest dziś bardziej niż kiedykolwiek prawdziwa:
Twórca treści musi poświęcić tyle samo czasu - jeśli nie drastycznie więcej czasu, energii i pieniędzy - na marketing treści, niż na samą treść.